W liście skierowanym do wiernych chilijski kardynał Riccardo Ezzati poinformował, że w tym roku nie będzie przewodniczył tradycyjnemu Te Deum za ojczyznę. Nabożeństwo to otwierało zawsze 18 września uroczystości związane z obchodami niepodległości.
Arcybiskup Santiago de Chile przyznał, że decyzję podjął po głębokim namyśle mając na uwadze wielki kryzys, jaki przeżywa obecnie Kościół chilijski i wynikające z tego konsekwencje. Dodał, że pragnie przyczyniać się do budowania klimatu większego zaufania i pojednania narodowego i temu ma służyć także podjęta przez niego decyzja.
Jednocześnie chilijski hierarcha podkreślił, że jest przekonany, iż nigdy nie ukrywał informacji, ani nie utrudniał działań wymiaru sprawiedliwości w sprawach związanych z oskarżeniami o nadużycia seksualne ze strony duchownych. Podkreślił, że uczyni wszystko, co w jego mocy, by pomóc w dojściu do prawdy o nadużyciach.
Episkopat Chile podjął ostatnio całą serię konkretnych zobowiązań mających wprowadzić politykę tolerancji zero wobec nadużyć i zadośćuczynić ofiarom. Biskupi przeprosili też wiernych, że jako pasterze w tej sprawie zawiedli.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.