Sześć osób zginęło a co najmniej 24 zostały zabrane do szpitala po tym jak nieznany sprawca otworzył ogień w poniedziałek do uczestników parady z okazji amerykańskiego Dnia Niepodległości w Highland Park na przedmieściach Chicago - poinformowały władze miejscowości. Policja poszukuje sprawcy, który został określony jako 18-20-letni mężczyzna.
O liczbie ofiar śmiertelnych i rannych poinformowała burmistrz miejscowości Nancy Rotering podczas konferencji prasowej. Pięć osób zginęło na miejscu, jedna zmarła w szpitalu. Rzecznik miejscowego szpitala powiedział później, że rany odniosło 31 osób. Część hospitalizowanych osób jest w stanie krytycznym.
Rzecznik policji hrabstwa Lake Chris Covelli przekazał, że sprawca ataku to biały mężczyzna w wieku 18-20 lat z "dłuższymi czarnymi włosami" i o drobnej posturze. Motyw jego działań nie jest znany. Do zdarzenia doszło po godz. 17 czasu polskiego, a sprawca wciąż jest poszukiwany. Policjanci znaleźli jego broń, którą był "karabin wysokiej mocy".
Covelli potwierdził też, że mężczyzna strzelał z dachu jednego z budynków i był dobrze schowany. Dodał, że wszystko wskazuje na to, że atak był w pełni zamierzony, ale bez wyraźnej przyczyny. "To było bardzo zamierzone i bardzo przypadkowe" - powiedział funkcjonariusz.
"Nie ma słów na określenie potwora, który leży w ukryciu i strzela do tłumu rodzin z dziećmi, świętującymi ze swoją społecznością" - powiedział w oświadczeniu gubernator stanu Illinois JB Pritzker. "Będę twardo stał po stronie mieszkańców Illinois i Amerykanów. Musimy zakończyć - i zakończymy - tę plagę przemocy związanej z bronią palną" - dodał polityk Demokratów.
W paradzie udział brał też kongresmen Brad Schneider.
Highland Park to zamożna miejscowość na obrzeżach Chicago w stanie Illinois, znana m.in. z bycia lokalizacją kilku filmów, w tym "Kevin sam w domu".
W odpowiedzi na masakrę swoje uroczystości związane ze świętem 4 lipca odwołała część pobliskich miejscowości na przedmieściach Chicago.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.