Ginie nasz świat... A może w bólach rodzi się nowy i lepszy?
Tym, co dominuje w postrzeganiu władzy, tym, na co się zwraca uwagę, jest godność. To martwi.
A może dojrzewamy do zupełnego przeformatowania pierwszej komunii? Do uroczystości indywidualnej, rodzinnej. Wtedy, gdy dziecko przygotowane domową katechezą, szkolną nauką religii, udziałem w życiu parafii dojrzeje do tego dnia?
Patrzył na nas z miłością i akceptacją, a nie jak na opętanych. Ta audiencja była wyciągnięciem nas z dyskryminującej izolacji.
Przyznaję, mam coraz więcej wątpliwości co do zasadności obowiązkowych szczepień dzieci.
Rzecz o dramacie. Płynących przez morze i stojących nad jego brzegiem. Lampedusa, Polska... miejsce nie ma znaczenia.
Małżeństwo to nie jest jeden krok. To droga, do której trzeba się dobrze przygotować. Nie ma tu dróg na skróty.
Przesadny optymizm? Faktów ignorować nie należy.
Cóż można wtedy zrobić ze słowami o piekle innego, jak wyśmiać? Cóż można wtedy zrobić z pytaniem o życie wieczne, jak powiedzieć: nie wierzę?
Kim jest dla nas Maryja? Asem z rękawa, który w razie wpadki zainterweniuje „na górze” w naszej sprawie, czy kimś, z kim można iść drogą życia?