Patrzył na nas z miłością i akceptacją, a nie jak na opętanych. Ta audiencja była wyciągnięciem nas z dyskryminującej izolacji.
Te zdania odnoszą się do Franciszka. Zostały wypowiedziane wczoraj po wyjątkowej audiencji, jakiej papież udzielił osobom cierpiącym na chorobę Huntingtona i ich rodzinom. Po raz pierwszy w historii przybyli oni w pielgrzymce do Watykanu. To było właśnie jedno z tych spotkań, które z najbardziej zmarginalizowanych peryferii przenosi w centrum. Spotkanie, które udowadnia światu, że najcięższa nawet choroba nikogo nie może obedrzeć z ludzkiej godności. Było to też jedno z tych spotkań, na którym Franciszek chciał tracić czas na spotkanie, gesty czułości i słowa otuchy. To był czas wyciągania z dyskryminującej izolacji. Pełne miłości akceptacji gesty papieża, były tak samo ważne jak wygłoszone przez niego przemówienie będące wyraźnym i mocnym upomnieniem się o prawa i godność tych, których życie zbyt długo, jak mówił papież, charakteryzowały lęki i trudności wytwarzając wokół nich nieporozumienia, bariery i rzeczywistą marginalizację. Ta choroba zwana popularnie pląsawicą sprawia, że nie ma się kontroli nad koordynacją ruchów, drastycznie zmienia też mimikę twarzy. Od takich ludzi się ucieka. „W wielu przypadkach chorzy i ich rodziny przeżywali dramat wstydu, izolacji, porzucenia. Dziś jednak jesteśmy tutaj, ponieważ chcemy powiedzieć nam samym i całemu światu: «Nigdy więcej w ukryciu!». To nie jest jedynie zwykły slogan, ale zobowiązanie, które wszystkich nas czyni jego wykonawcami” – mówił Franciszek.
Ktoś spyta, co może zmienić jedna audiencja? Jednak osoby, które w niej uczestniczyły są głęboko przekonane, że przywróci ona chorym ich godność życia bez wstydu, jaki jej towarzyszył w przeszłości. Wiele z tych osób po raz pierwszy opuściło swe wioski i miasteczka, inni zobaczyli, że nie są sami ponieważ z dramatem tej ciężkiej choroby borykają się też inni. Przede wszystkim jednak we Franciszku znaleźli wielkiego sprzymierzeńca dla swej akcji «Nigdy więcej w ukryciu!», którą propagują na całym świecie. I jest to sprzymierzeniec nie do przecenienia. Wychodząc po spotkaniu z nim Elena Cattaneo ,światowej sławy włoska farmakolog od lat zaangażowana w walkę z wykluczeniem osób cierpiących na chorobę Huntingtona wyznała, że Franciszek postawił ich w centrum świata przypominając, że kruchość człowieka nie jest czymś złym i że choroba nie może być przeszkodą w spotkaniu człowieka, wręcz przeciwnie. W dzisiejszym świecie - hołdującemu kultowi ciała i promującemu eutanazyjną mentalność eliminowania wszystkiego, co nie jest doskonałe - ta oczywista prawda wymaga jednak częstego przypominania. W przeciwnym wypadku będziemy żyć w nieludzkim świecie wyłącznie utylitaryzmu. „Kruchość nie jest czymś złym – mówił Franciszek. – I choroba, która jest wyrazem tej kruchości, nie może sprawić, że zapomnimy o tym, iż w oczach Boga nasza wartość pozostaje zawsze bezcenna”.
The Vatican - Polski
Papież przyjął cierpiących na chorobę Huntingtona
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.