Niespodzianki papieża Benedykta

Rzeczpospolita/a.

publikacja 22.07.2005 06:10

Liczba ekumenicznych gestów poczynionych przez nowego papieża jest zadziwiająca - stwierdza w Rzeczpospolitej Ewa K. Czaczkowska.

Przesłał też pozdrowienie - co było gestem niezwykłym - na rozpoczęcie synodu Kościołów reformowanych we Francji. Dla jego uczestników zaskoczenie było podwójne, gdyż w przesłaniu mówił o Kościele, a nie wspólnocie protestanckiej, której - co za dokumentami soborowymi powtarza deklaracja "Dominus Iesus" - "brak pełnych znamion wspólnoty eklezjalnej". Czy zatem papież Ratzinger porzucił myślenie kardynała Ratzingera? W pobieżnej ocenie tak to może wyglądać, ale nie ma przecież dwóch Ratzingerów. Przed Ratzingerem papieżem stanęło jedynie znacznie szersze i trudniejsze wyzwanie, w którym strzeżenie depozytu katolickiej wiary jest jednym z wielu zadań, podobnie jak wypełnianie treścią przysługującego mu tytułu: pontifex maximus - największy budowniczy mostów. Także między ludźmi innych wyznań i religii. CENA ROZMÓW Z PRAWOSŁAWIEM Największe ożywienie ekumeniczne nastąpiło w kontaktach z prawosławiem, szczególnie z Cerkwią moskiewską. Wprawdzie już pod koniec pontyfikatu Jana Pawła II czuć było pewne drgnięcie w zamrożonych kontaktach katolicko-prawosławnych, ale ocieplenie nastąpiło niemal tuż po śmierci Jana Pawła II. To, niestety, tylko potwierdza, że dla Cerkwi moskiewskiej przeszkodą w tym dialogu był... Jan Paweł II. Hierarchom patriarchatu moskiewskiego trudno było, jak się wydaje, zapomnieć, że to ten papież pomógł zdemontować system komunistyczny, a następnie odrodzić się strukturom Kościoła katolickiego i greckokatolickiego w Rosji i na Ukrainie. To była głęboka przeszkoda mentalnościowa, której przełamaniu nie pomógł ostatni akcent odbudowywania struktur Kościoła katolickiego w Rosji - nieco arogancki sposób powołania diecezji. Wyrazem ocieplenia na linii Moskwa - Watykan jest wymiana delegacji obu Kościołów i zapowiedziane na jesień wznowienie prac przez międzynarodową komisję teologiczną katolicko-prawosławną. Co więcej, realny staje się pomysł zwołania wspólnego prawosławno-katolickiego synodu. Byłby to na pewno nie tylko gest konkretny, o którego potrzebie mówi Benedykt XVI, lecz przełomowy. Ale jest i druga strona medalu oraz pytanie, czy cena, za jaką ma się to dokonać, nie jest zbyt wysoka. Kardynał Walter Kasper, przewodniczący Papieskiej Rady do spraw Popierania Jedności Chrześcijan, będąc w Moskwie miał złożyć deklarację, że Watykan nie odbuduje struktur Kościoła greckokatolickiego w Rosji. W ten sposób słuszne skądinąd uznanie, że unia nie może być już metodą budowania jedności chrześcijan, prowadzi do porzucenia miliona członków swojego Kościoła (bo tylu jest grekokatolików w Rosji). Do unii brzeskiej doszło kilka wieków temu, ale jej wynikiem są konkretni ludzie żyjący tu i teraz. Można się też spodziewać, że Watykan nie poprze już utworzenia na Ukrainie patriarchatu Kościoła greckokatolickiego z siedzibą w Kijowie. Rację mieli więc katolicy ze Wschodu, którzy mówili jeszcze niedawno, że muszą się spieszyć, bo wszystko, co mogą uzyskać, w sensie odbudowy struktur Kościoła, to tylko teraz, za Jana Pawła II. Bo nikt tak jak papież Słowianin nie rozumie sytuacji Kościoła na Wschodzie.

Więcej na następnej stronie