Liczba ekumenicznych gestów poczynionych przez nowego papieża jest zadziwiająca - stwierdza w Rzeczpospolitej Ewa K. Czaczkowska.
Benedykt XVI, długoletni strażnik katolickiej wiary, chce być papieżem pokoju. Pokoju budowanego w dialogu ekumenicznym i międzyreligijnym. Paradoksem jest, że znaczące postępy na tej drodze może poczynić ten, w którym widziano przeszkodę w tym dialogu. Zaledwie trzy miesiące minęły od wyboru Benedykta XVI, a coraz wyraźniej widać, co ma szansę stać się zasadniczym rysem jego pontyfikatu. Zaskakujące jest, że nie to, czego najbardziej spodziewano się w licznych komentarzach tuż po konklawe: reewangelizacja starej Europy, walka z relatywizmem kultury, oczyszczanie Kościoła z wewnętrznego "brudu" czy reforma posoborowej liturgii... Tym, na czym najbardziej zdaje się zależeć nowemu papieżowi, jest dialog z innymi wyznaniami chrześcijańskimi i innymi religiami. I jest to swoistą niespodzianką. Bo tego raczej nikt się nie spodziewał po długoletnim prefekcie kongregacji strzegącej czystości katolickiej wiary, autorze niezwykle ostro, acz niezasłużenie, krytykowanej deklaracji "Dominus Iesus", kardynale, który zdecydował się wziąć udział w spotkaniu międzyreligijnym w Asyżu w 2002 roku dopiero na wyraźne życzenie Jana Pawła II... I chociaż już podczas swojej pierwszej mszy, którą odprawił jako papież, zadeklarował, że się podejmuje "odbudowy pełnej i widzialnej jedności" Kościoła, odbierano to bardziej jako zapowiedź niehamowania tego dialogu, ale nie jego przyspieszania. Szerszej uwadze umknęło chyba także to, co papież Ratzinger powiedział podczas swojej pierwszej środowej audiencji. Warto przypomnieć, że tłumacząc, dlaczego przyjął imię Benedykt, nawiązał nie do średniowiecznego mnicha z Nursji, jak najczęściej czynili to publicyści, ale do papieża Benedykta XV, papieża okresu I wojny światowej: "...za jego przykładem pragnę oddać swoją posługę na służbę pojednania i zgody między ludźmi i narodami, jestem bowiem głęboko przekonany, że wielkie dobro pokoju to nade wszystko dar Boży, kruchy i cenny, który trzeba wymodlić, chronić i budować dzień po dniu przy poparciu wszystkich". CZY RATZINGER ZMIENIŁ ZDANIE? Kościołowi trudno jest mówić o pojednaniu, jedności i pokoju, gdy nie ma go między chrześcijanami różnych wyznań wierzących w tego samego Chrystusa i między religiami oddającymi cześć temu samemu Bogu. Wezwania do pokoju kierowane na zewnątrz stają się wówczas puste, a świadek niewiarygodny. Mówił o tym Jan Paweł II, dla którego ekumenizm był jednym z priorytetów, i staje się to równie ważne dla Benedykta XVI. Ilość ekumenicznych gestów poczynionych przez tego ostatniego w ostatnich trzech miesiącach jest zadziwiająca, pomijając nawet wymianę pozdrowień z rabinem Rzymu, spotkanie z delegacjami innych Kościołów i religii po inauguracji pontyfikatu czy w czasie uroczystości świętych Piotra i Pawła, co jest tradycją. Benedykt XVI zdążył już podjąć delegację Międzynarodowego Komitetu Żydowskiego, przyjąć zaproszenie patriarchy Konstantynopola oraz rządu izraelskiego do odwiedzenia Ziemi Świętej, a także zapowiedzieć swoją wizytę w synagodze w Kolonii.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.