Pamięci Józefa Poloka Ojciec byłby dumny

Brak komentarzy: 0

Anna Burda-Szostek

publikacja 02.01.2009 08:35

Mija blisko rok od śmierci znanego i lubianego śląskiego aktora, satyryka i piosenkarza Józefa Poloka. Z okazji świąt ukazuje się dedykowana mu płyta: „Z kolyndeczkom idymy".

Po śmierci ojca zostało mnóstwo jego nagrań i tekstów. Wśród nich wiele tekstów poetyckich. Niektóre z nich tworzone były na potrzeby telewizji, radia, inne hobbystycznie, dla siebie. Pozostało też kilka nagranych przez niego kolęd. I tak powstała płyta „Z kolyndeczkom idymy” – mówi 28-letni Paweł Polok, który od 16 roku życia występował z ojcem na estradzie. Zjeździli razem całą Polskę, byli w Czechach i Austrii. Pierwsze święta bez ojca W 2002 roku stworzyli Kapelę ze Śląska. Po śmierci pana Józefa kapela otrzymała jego imię. Członków kapeli można właśnie posłuchać na najnowszej płycie kolędowej. Znajduje się na niej 10 utworów nagranych w gwarze i nie tylko. Wśród nich m.in. „Bóg się rodzi” i tytułowa „Z kolyndeczkom idymy”. Ostatnia piosenka na płycie – „Walc sylwestrowy” wykonywany przez Józefa Poloka – powstała w 2006 roku i nigdy nie była upubliczniana. To rozważania człowieka w średnim wieku po zabawie sylwestrowej. – Ojciec wydał tylko jedną płytę kolędową. Nagrał ją w 1983 roku, jeszcze z kapelą warszawską – mówi Paweł Polok. – Był bardzo dumny z dobrych nagrań i myślę, że z tej płyty też byłby dumny. Jest ona dla nas szczególnie ważna, bo to będą pierwsze święta bez ojca. – Ważna nie tylko dla rodziny, kapeli, znajomych, ale i tych wszystkich, którzy lubili ojca oglądać na ekranie. Józef Polok zmarł na chorobę nowotworową 28 stycznia 2008 roku. Miał 49 lat. Był człowiekiem bardzo ciepłym, otwartym na innych. – Bardzo kochał rodzinę – mówi Paweł Polok. – Miał dar rozwiązywania tzw. sytuacji bez wyjścia. Kiedy dowiedział się, że jest chory, nie chciał o tym mówić nawet najbliższym, by ich nie martwić, nie obarczać swoimi kłopotami. Powiedział tylko: „Chyba będę musiał wziąć chemię”. Na łożu śmierci, jako głęboko wierzący katolik, wyglądał na pogodzonego z losem. Pomysły na kolejne dzieła podsuwał nawet w szpitalu. – Jeszcze kilkanaście minut przed śmiercią ojciec mówił o potrzebie kontynuacji działalności artystycznej – wspomina pan Paweł. – Mam nadzieję, że umierał spokojniej, wiedząc, że ma następców. Brakuje mi rozmów Śmierć Józefa Poloka dotknęła bardzo wiele osób. Wielu dzwoniło, przysyłało rodzinie e-maile ze słowami życzliwości, wsparcia, pamięci o zmarłym. Ale choć brzmi to nieprawdopodobnie, już w dniu śmierci pana Józefa ktoś chciał zrobić na tym interes. Dzwonił do solistów jego kapeli, próbując ją rozbić. Policzył sobie, że można na tym dobrze zarobić. – Ale życzliwych gestów i słów otuchy było bardzo, bardzo dużo – dodaje pan Paweł. – Do dziś ludzie zaczepiają mnie na ulicach Katowic czy Rybnika i wspominają ojca, jego występy. Mnie najbardziej brakuje rozmów z nim. A przegadaliśmy bardzo dużo czasu. Kiedy jeszcze jako kawaler mieszkałem z rodzicami, nieraz przy kuchennym stole rozmawialiśmy z ojcem do pierwszej w nocy, budząc domowników. Świąteczna płyta to nie jedyne dzieło poświęcone śląskiemu twórcy. W styczniu, z okazji rocznicy śmierci artysty, wydana zostanie książka zatytułowana „Józef Polok – jaki był”. Znajdą się tam wspomnienia o zmarłym, o którym opowiadać będą m.in. Katarzyna Gaertner, Michał Smolorz, Joanna Bartel i Krzysztof Hanke. *** Płytę „Z kolyndeczkom idymy” (cena 25 zł) można zakupić w sieci sklepów „Szkolak” m.in. w Żorach i Rybniku, w Internecie na stronie: kapela.rybnik.pl; można też o nią pytać w parafiach.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..