4 dzień wyprawy - 8 listopada 2009
Utkwiliśmy tu załatwiając miliardy spraw

4 dzień wyprawy - 8 listopada 2009

Brak komentarzy: 0

afrykanowaka.pl/Piotr Sudoł

publikacja 10.11.2009 08:43

Pierwszego dnia przejechaliśmy 58.42 km co zważywszy na godzinę wyjazdu, (15:23) było i tak sukcesem. Słońce zaszło ok. 18:30. Ostatni kawałek jechaliśmy w ciemnościach.

„Pustynia z Was wyciągnie” – powiedziała pracownica Geofizyki Kraków na odchodnym , gdy opuszczaliśmy biuro goszczących nas pracowników tej firmy. „Jedliście już obiad?” – zaraz potem zapytała z troską jak prawdziwa polska mama. Nie jedliśmy oczywiście, bo czasu nie było. Była natomiast 14.00 lokalnego czasu (godzina później niż w kraju, ale tylko w polskim czasie zimowym) i w żaden sposób nie mogliśmy już od prawie czterech dni wyjechać z Trypolisu. Utkwiliśmy tu załatwiając miliardy spraw: tabliczka pamiątkowa Nowaka, lokalny telefon komórkowy, spotkania towarzyskie i poświęcone popularyzacji naszego guru z radcą ambasady rodakami, wypłacanie pieniędzy z lokalnych bankomatów dla krwiożerczej agencji turystycznej, zdjęcia, filmy, wywiady, relacje radiowe, uzupełnianie ekwipunku – jednym słowem: obłęd.

4 dzień wyprawy - 8 listopada 2009

„Pustynia z Was wyciągnie” – powiedziała pracownica Geofizyki Kraków na odchodnym , gdy opuszczaliśmy biuro goszczących nas pracowników tej firmy

W końcu wyjechaliśmy. Zbyszek od razu zauważył, że podniósł mu się poziom endorfin. Wyglądamy zabójczo i tak też się czujemy. Miałem takie wrażenie, głównie ze względu na ciężar roweru wraz z objuczonymi bagażem czterema sakwami, że jesteśmy samodzielnym rozpoznawczym pułkiem Pustynnej Dywizji Pancernej feldmarszałka Rommla.

Pierwszego dnia przejechaliśmy 58.42 km co zważywszy na godzinę wyjazdu, (15:23) było i tak sukcesem. Słońce zaszło ok. 18:30. Ostatni kawałek jechaliśmy w ciemnościach. Z ciekawszych liczb pierwszego dnia. Prędkość podróżna oscylowała w zakresie 21 – 23 km/h. Prędkość średnia całego odcinka to 19.5 km/h. Prędkość maksymalna 37 km/h. Czas jazdy 2:59 h. Start na 36 m n.p.m. Meta na 126 m n.p.m. Całkowity wznios to 340 m n.p.m. Elfadel zatrzymywał się 5 razy i 4 razy podejmował dramatyczną decyzję o kontynuowaniu jazdy. 4 razy też wymiotował. Na ostatnim stopie na 20 km przed metą wymusiliśmy na nim przesiadkę do samochodu wraz z rowerem. Co ciekawe nie zbladł, ale wyglądał na skatowanego. Zastanawiamy się jak mu pójdą odcinki z dystansem do przejechania ponad 100 kilometrów.

4 dzień wyprawy - 8 listopada 2009

Do końca wyprawy zostało jeszcze bagatela 39 940 kilometrów!

Koordynaty, współrzędne geograficzne biwaku na mięciutkiej trawce przed bramą wjazdową do fabryki cegieł – N 32° 28’167 E 13°01’964

Sprzęt działał bez zarzutu, przełożenia cichutko cykały, oponki milutko mruczały, chwyty pewnie podpierały, geometria bez zarzutu, nośność ramy i bagażnika „konkret”. „Casimiro Bike” by Brennabor wymiata. Postawiliśmy namioty Tatonki – odpaliliśmy kuchenkę – warunki jak w Hiltonie. Czasza namiotu Mountain Dome Light stoi wysoko, część sypialniana bardzo wygodna, dwa wejścia, dużo przestrzeni na bagaż, łatwy i szybki montaż. Wieczorem zrobiło się nieco zimno, ale polarki Bergsona grzeją słusznie.

4 dzień wyprawy - 8 listopada 2009

Słońce zaszło ok. 18:30. Ostatni kawałek jechaliśmy w ciemnościach

Martwi nas trochę Fadel, który jakby nie może się zaaklimatyzować. To ciekawa paralela, zwłaszcza, że to przecież on jest tu u siebie. Jednak, gdy spojrzeć na to od jego strony, to nasza eskapada może wyglądać tak: 3 uzbrojonych po zęby Europejczyków, na 3 kołowych rowerach podąża śladami gościa, którego nie widzieli na oczy, przybija jakieś tabliczki jego pamięci w antykwariatach, wiezie ze sobą 75 słodkich batonów, a mówi, że nie wolno mu zabrać więcej niż 2 pary skarpetek i majtek, bo to tworzy zbędny bagaż, na dodatek wręcza mu gacie z pieluchą, które ma używać i tłumaczy, że nic nie może wkładać do samochodu, nawet wody, do samochodu, który jedzie 10 metrów za rowerami. Dziś wieczorem będziemy pracować nad motywowaniem i oswajaniem Fadela. Musimy go zbudować na nowo po tej dekonstrukcji, którą mu przeprowadziliśmy przez ostatnie 4 dni. Potrzebujemy pewnego siebie, skoncentrowanego na misji uczestnika naszej wyprawy.

Dzisiaj przejechaliśmy pierwsze 60 kilometrów. Jeszcze tylko jakiś tysiąc razy ten sam dystans i jesteśmy na miejscu. Kazik – jak Ty to zrobiłeś? Kto lub co dało Ci siłę i motywację na tak gigantyczną trasę. Przez kolejne 725 dni, nieprzerwanie, uczestnicy afrykinowaka.pl będą starali się to zrozumieć. Do końca wyprawy zostało jeszcze bagatela 39 940 kilometrów!

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..