Europie nie potrzeba wielkiego uderzenia, aby się zawaliła jak domek z kart. I nie będzie to wina przybyszów, a mieszkańców Europy.
„Czy to nie nadzieja? Że nie wszystko musi się zawalić?”
Dzieci? Starcy? Świat woli się bawić.
Europa przypomina wyschniętą gąbkę – wyludniająca się, jałowa, bez ducha, wygodna i rozleniwiona, gardząca wiarą, odarta nawet z poczucia piękna.
Zarządu komisarycznego państwem konstytucja nie przewiduje. Zatem – głosować, wybierać, ale tylko mądrych ludzi.
Cmentarze jawią się w te wieczory i noce jako wielkie, świetliste plamy wysyłające ku niebu sygnał.
Łatwo nawet z krzyża uczynić miecz dzielący ludzi. Tego nie potrzebuje ani Bóg, ani Polska.
Moja parafia wreszcie stała się właścicielem ziemi.
Jeśli odrzucimy chrześcijański fundament społecznego życia, pożremy jedni drugich.
Jeśli ten świat wydaje się nam zbyt mało Boży (bo na pewno nie jest diabelski) – to znaczy, że tyle jest do zrobienia. Choćby tylko obecnością maleńkiego dobra.