Człowiek wie, że jest jakiś „mus”, jakieś „trzeba”, które on akceptuje. I to jest jego wolność! Prawdziwa, autentyczna wolność człowieka.
Skoro takie środowiska są, skoro jako społeczeństwo mamy się do czego odwołać – to jest nadzieja.
Minęło 40 lat. I co zobaczyłem w wieczór Wniebowzięcia? To samo – młodzież, modlitewne czuwanie, śpiew, adorację, przeproszenia, dziękczynienia, prośby – wreszcie uwielbienie...
Siłą oddziału żołnierzy jest zwartość i minimum wzajemnego zaufania.
Dobrze, że ŚDM rozświetliły niebokrąg nad Krakowem, Polską, Światem. To ogromny dar dobrego Boga.
Krótko mówiąc – dzieją się wielkie rzeczy, na miarę nowego zesłania Ducha Świętego. Przygarnijmy i tych, którzy póki co niczego nie rozumieją.
Wysłałem e-maila do swoich w Opolu: „Widzę, że jesteście wszędzie”. Za chwilę odpowiedź: „A będziemy jeszcze wszędziej :)”.
Właśnie nadziei najbardziej naszemu światu brakuje. Oby więc krakowskie Dni tę nadzieję ożywiły.
Bardzo trzeba uważać, by nie ulec tym kocim wrzaskom. Ani kociemu przymilaniu się.
Można odwrócić sprawę i próbować politykę uczynić narzędziem ewangelizacji. Ale to tak, jakby młotkiem laptopa naprawiać.