Gdy do polskich brzegów zbliża się pływająca klinika aborcyjna, wtedy mówi się, że jest to walka o prawa. Gdy młody człowiek na plakatach pokazuje, jak realizacja owego prawa wygląda, wtedy z oburzeniem twierdzi się, że przekroczył granice dobrego smaku.
Przyglądając się metodom walki o zmiany prawne w dzisiejszym świecie widać, że ten schemat się w powtarza. Gdziekolwiek broni się prawa do życia, czy to nienarodzonych, czy to ciężko chorych, wszystko trzeba robić elegancko, w białych rękawiczkach. Adwersarze są przecież ludźmi i mają swoją godność. Gdy chodzi o zmiany w drugą stronę, wtedy wszystkie chwyty są dozwolone. Łącznie z prowokacjami, jakim jest stawianie społeczeństwa przed faktami dokonanymi. Podobnie jest w innych, ważnych w dzisiejszym sporze cywilizacyjnym sprawach. Promujący seksualną swobodę czy homoseksualizm mogą obrażać, szydzić, nękać procesami, żądać zdymisjonowania wygłaszających „niepoprawne” opinie urzędników, wystawiać swoją nagość na widok publiczny, wciągając w to – jak ostatnio w Holandii – nawet dzieci. Przeciwnicy takiej postawy, nawet jeśli stoją grzecznie w jednym miejscu i wykrzykują swoje hasła, przedstawiani są jako niebezpieczni ekstremiści, którzy tylko przypadkiem w nikogo nie rzucili kamieniami. Dlaczego tak jest? Nie wiem. To zapewne nie tylko kwestia takich czy innych poglądów relacjonujących takie sprawy dziennikarzy, ale także panującej mody. Każe ona stosować się do zasad politycznej poprawności nawet wtedy, gdy rozum i doświadczenie wskazują na coś innego. W sumie to nic nowego. Żeby krzyknąć że „król jest nagi” zawsze trzeba było wielkiej odwagi albo prostoty dziecka. Ale wiem, że to na pewno nie jest dobrze. Nie wiem czy toczona dziś dyskusja nad prawną ochroną życia poczętego, łamiąca wypracowany niegdyś kompromis, nie przyniesie w przyszłości prób wprowadzona w tej dziedziniei prawa zupełnie liberalnego. Sądzę raczej, że niezależnie od wszystkiego, takie propozycje i tak padną. Bo od czasu wprowadzeniu kompromisowej ustawy próby jej zliberalizowania i tak wracały. Wiem za to, że życie to wartość tak wielka, iż wszelkie prawo, nawet kompromisowe, pozwalające na zabijanie nienarodzonych, jest niesprawiedliwe. Kocham życie. Błękit nieba, szum strumieni, zapach wiosny, dotyk wiatru i smak chleba ze smalcem. I dlatego uważam, że zabieranie bliźnim możliwości cieszenia się nim, jakie by nie było, to zbrodnia. Nieważne, że ktoś być może poczuje się moją opinią dotknięty. Chorzy, którym udało się uniknąć aborcji też muszą się czuć dotknięci. Dotknięci tym, że w XXI wieku tacy jak oni muszą błagać o prawo do życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.