Dzisiejsza wolność naszej Ojczyzny i nasza pozycja w Europie, jest w dużej mierze zasługą Syna tego Kościoła - Sługi Bożego Jana Pawła II! Nie sprzeniewierzajmy się temu dziedzictwu! - zaapelował kard. Stanisław Dziwisz w homilii wygłoszonej w Niedzielę Miłosierdzia w łagiewnickim sanktuarium.
Publikujemy cały tekst homilii kard. Stanisława Dziwisza wygłszonej w Niedzielę Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach 30 marca 2008 r.: Drodzy Bracia i Siostry, 1. W Księdze Liczb, trzeciej księdze Pisma świętego Starego Testamentu, autor natchniony opisał wydarzenie, które miało miejsce na pustyni w czasie wędrówki Izraelitów do Ziemi Obiecanej. Zaatakowały ich jadowite węże, których ukąszenie niosło śmierć. Bóg wysłuchał błagalnej modlitwy Mojżesza i okazał miłosierdzie swojemu ludowi. Na polecenie Boga Mojżesz odlał węża z miedzi i umieścił go na wysokim palu, tak aby był widoczny dla wszystkich przebywających w obozie. Odtąd wystarczyło jedno spojrzenie na miedzianego węża, aby ukąszony pozostał przy życiu (por. Lb 21,8-9). Zwróćmy uwagę na sposób okazania miłosierdzia. Bóg nie wygubił jadowitych gadów, ale dał szansę ukąszonym. Mogli zachować życie, o ile zechcieli spojrzeć na miedzianego węża. To pełne nadziei spojrzenie było warunkiem uratowania, ich ocalenia. Zaufanie zawarte w spojrzeniu! W rozmowie z Nikodemem Pan Jezus nawiązał do tego wydarzenia jako zapowiedzi swego zbawczego dzieła. W planach Bożych miedziany wąż miał być drogowskazem wskazującym na Jezusa jako Zbawiciela. Bardzo musiał zdumieć się Nikodem, gdy usłyszał dziwne słowa Jezusa: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, [...] aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,14-16). Spojrzenie z ufnością na miedzianego węża ratowało od śmierci tych, którzy zostali zatruci jadem węża. Spojrzenie z ufnością na Syna Człowieczego wiszącego na Krzyżu, ratuje od śmierci wiecznej wszystkich zatrutych grzechem. Miłosierdzie okazane Izraelitom, jest dla nas znakiem miłosierdzia, jakie Bóg okazuje wszystkim grzesznikom, którzy szczerze szukają ocalenia od śmierci wiecznej. 2. Ważne jest tutaj spojrzenie na ukrzyżowanego Chrystusa i dostrzeżenie w Nim tego, kto daje życie wieczne. To jest spojrzenie wiary i ufności. Od człowieka Bóg oczekuje jedynie tego spojrzenia. Tak spojrzał na Jezusa wiszącego na krzyżu nawrócony łotr; tak spojrzał na konającego Syna Człowieczego setnik, odpowiedzialny za egzekucję. Oni wyznali swą wiarę, i zostali ocaleni: nie dla doczesności, a le dla wieczności. Zaufanie zawarte w spojrzeniu! 3. Był jednak wśród uczniów Jezusa Tomasz, który głęboko przeżył śmierć na krzyżu swego Mistrza, ale nie umiał spojrzeć na Niego z wiarą. To utrudniało mu przyjęcie faktu zmartwychwstania. Chociaż miał wielu świadków, którzy spotkali zmartwychwstałego Pana, on jednak trwał w swej niewierze i domagał się bezpośredniego spojrzenia na Jezusa. Trwało to długo: osiem pełnych dni. Tomasz odrzucał wyznania wszystkich świadków. Czekał na spotkanie z Mistrzem zmartwychwstałym. Jeszcze nie umiał spojrzeć na Niego oczyma wiary. Sam Jezus okazał mu miłosierdzie i stanął przed Nim, by wyleczyć go z niewiary. Stanął jako Zmartwychwstały. O tajemnicy przebytego cierpienia na krzyżu świadczyły rany na Jego rękach, nogach i rana w boku. Tomasz spotkał Jezusa zmartwychwstałego i wyznał wiarę w pięknych słowach: „Pan mój i Bóg mój” (J 20, 28). Zbawiciel wybaczył Tomaszowi grzech niewiary, w którym trwał cały tydzień. Potraktował to spotkanie jako klucz potrzebny wszystkim, którzy rozbijają się o trudności w wierze. Chciał w ten sposób zwrócić uwagę na rolę wymiany spojrzeń między Nim a Tomaszem. W tej wymianie zrodziła się w sercu Apostoła wiara. Jeszcze raz dostrzegamy zaufanie zawarte w spojrzeniu! 4. Od tamtego spotkania Jezusa zmartwychwstałego z Tomaszem upłynęły wieki. Nadszedł czas ostrych ataków na wiarę. I oto Jezus wzywa siostrę Faustynę, by namalowała obraz, na którym zostaje przedstawiony On: nie na krzyżu, ale zmartwychwstały. To jest obraz tego Jezusa, z którym spotkał się Apostoł Tomasz. To jest Jezus, który wzywa, byśmy sercem dotknęli Jego serca i zanurzyli się w Jego miłosierdziu. Jak kiedyś wąż na pustyni ocalał Izraelitów, tak teraz obraz z napisem: „Jezu, ufam Tobie” ocala ludzi słabej wiary. Przez ten obraz Bóg objawia swe wielkie miłosierdzie. Z niego Jezus spogląda na nas, a my możemy spojrzeć w Jego oczy. Skoro Bóg wybrał obraz, to znaczy, że chciał, byśmy udoskonalili nasze spojrzenie, by ono było pełne zawierzenia! Żyjemy w świecie kryzysu wiary. Konsumpcja, liberalizm, materializm praktyczny odcięły wielu chrześcijan od źródła miłosierdzia Bożego. Wszystkim odciętym grozi śmierć wieczna. Trzeba więc, aby spojrzeli na obraz Miłosierdzia i w tym spojrzeniu zawarli swoje pragnienie ocalenia i wolę życia wiecznego. Kryzys zaufania jest głęboki, bo dotyka nie tylko naszego odniesienia do Boga, ale utrudnia również odniesienia wzajemne. Bóg w swym nieskończonym miłosierdziu szuka sposobu, aby nam pomóc w przezwyciężeniu tego kryzysu. Dlatego w procesie laicyzacji naszego życia społecznego obraz: „Jezu, ufam Tobie”, ma nam wiele do powiedzenia. On podprowadza nas do zmartwychwstałego Pana i wzywa do troski o życie, które trwa wiecznie. Bogu chodzi o spojrzenie pełne zaufania i miłości do Jezusa. W Nim bowiem jest nasze ocalenie. 5. Drodzy Bracia i Siostry! Przybyliśmy do krakowskich Łagiewnik, idąc za głosem serca głodnego miłosierdzia Bożego. Przybyliśmy sami głodni, by się Jego miłosierdziem nasycić. By w nim nasze serce nauczyło się miłosierdzia wobec bliźnich. Jesteśmy świadomi, jak wielu z naszych bliskich traci wiarę i zaufanie Bogu. Jak wielu straciło głód życia wartościami ducha i zadowala się pokarmem, który podtrzymuje życie doczesne, a nie rozwija życia wiecznego. Coraz więcej spośród naszych bliskich, czasem nawet najbliższych, ulega presji laicyzacji. Jeśli nie chcą żyć duchowo wiarą, nadzieją i miłością, to nie szukają ocalenia. Ale nasza miłość jest w stanie ich wybawić. Prawie każdy z nas przyniósł w swym sercu przynajmniej jednego z nich. Oni tu nie dotrą, ale my możemy wyprosić dla nich łaskę wiary i ufności, która zbawia. Taki jest sens naszego spotkania na tym miejscu. Taki jest sens tej niedzieli, która - jak klamra - spina Poranek Wielkanocny z dniem, w którym Jezus spotkał się z Tomaszem. Ewangelia dzisiejszej niedzieli miłosierdzia mówi nam o tych dwóch dniach przytaczając słowa Chrystusa wypowiedziane w dzień Zmartwychwstania. Są to słowa, w których Jezus przekazał Apostołom władzę odpuszczania grzechów: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 22-23). Oto słowa ustanowienia sakramentu miłosierdzia, sakramentu pokoju i pojednania, sakramentu nawrócenia! To w tym sakramencie dochodzi do spotkania z Jezusem Zmartwychwstałym, który udziela łaski przebaczenia. W ten sposób Bóg Ojciec, przez swego Syna, objawia swe nieskończone miłosierdzie. Z naszej strony wystarcza to spojrzenie z wiarą. To krótkie, a jakże wielkie wyznanie, jakie złożył Tomasz: „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28). Ono wystarczy, by grzech ustąpił i aby w jego miejsce w naszych sercach rozlała się przebaczająca miłość Boga do nas. 6. Jeśli zaś zostaniemy tak ubogaceni przebaczeniem, zwracamy się do naszych braci z gotowością okazania im przebaczenia. Także tutaj proces jest podobny. Jeśli potrafią oni spojrzeć na nas z ufnością, że im przebaczymy i pomożemy, to już wystarcza, by im okazać miłosierdzie. Tak mają się sprawy zarówno wtedy, gdy potrzebują wsparcia materialnego, jak i wówczas, kiedy czekają na duchowe wartości, zwłaszcza na nasze zaufanie. Najbiedniejszym bowiem człowiekiem jest ten, kto nie ma nikogo komu mógłby zawierzyć. Zaufanie jest koniecznie potrzebne do życia. Całe życie społeczne jest na nim zbudowane. Jeśli go brakuje, to życie w wymiarze społecznym obumiera. Kto umie zaufać Bogu, ten wie, że Bóg i jemu ufa. To zaś sprawia, że życie zyskuje głęboki sens. Tu, w sanktuarium Miłosierdzia, uczymy się zaufania, jakim Bóg nas darzy i jakim my możemy darzyć Jego. „Jezu, ufam Tobie!” 7. Z Łagiewnickiego Wzgórza Miłosierdzia widać dobrze sprawy naszej Ojczyzny. W tych dniach ogarnia nas szczególna troska i niepokój o jej losy. Za pośrednictwem środków przekazu uczestniczymy w wielkiej dyskusji o przyszłości naszego ojczystego i europejskiego domu. W krakowskich Łagiewnikach polecamy Bogu parlamentarzystów i życzymy im, aby w duchu koncyliacyjnym znaleźli słuszne dla Ojczyzny rozwiązanie, pamiętając o tym, że nadrzędnym motywem ich działań powinno być dobro Narodu, które nie musi się pokrywać z linią działania poszczególnych partii politycznych. W tym miejscu chciałbym zaapelować do poczucia odpowiedzialności tych, którzy maja dominujący wpływ na kształtowanie opinii publicznej. Niech nasze wysiłki służą budowaniu klimatu jedności w naszej Ojczyźnie, a nie kreowaniu sensacji, nieustannych napięć i poszerzaniu obszarów braku zaufania wśród rodaków! Podważanie zaufania do wszystkich instytucji, w tym także do Kościoła, sprawia, że zniszczeniu ulegają podstawowe relacje społeczne. Pamiętajmy, że dzisiejsza wolność naszej Ojczyzny i nasza pozycja w Europie, jest w dużej mierze zasługą Syna tego Kościoła - Sługi Bożego Jana Pawła II! Nie sprzeniewierzajmy się temu dziedzictwu!
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.