Lekarze lubelskiego szpitala, w którym przebywa 14-latka, nie wykonają aborcji - poinformował 11 czerwca dyrektor placówki, Jacek Solarz. Podkreślił, że dziewczynka, o której napisała w sobotę „Gazeta Wyborcza", nie wyraziła jednoznacznej decyzji, nieznany jest mu także jej faktyczny stan prawny.
Jacek Solarz, p.o. dyrektora szpitala im. Jana Bożego w Lublinie podkreślił, że szum medialny i zamieszanie, które powstało wokół 14-latki z nie w pełni ukształtowaną psychiką, nie sprzyja podjęciu przez nią właściwej decyzji. Zaznaczył, że dziewczynka stale zmienia decyzję i jest pod presją różnych osób. - Czytając historię choroby, zaznajomiłem się z różnego rodzaju wersjami i stwierdzeniami, które przez tę dziewczynkę zostały napisane. Nie ma tu jednoznacznej sytuacji. Jednoznaczne jest jedno: że w szpitalu Jana Bożego aborcja nie będzie dokonana – powiedział. Lekarz podkreślił, że ze względu na zasady etyczne i moralne lekarze szpitala nie chcą wykonać zabiegu i go nie wykonają, nawet gdyby dziewczyna wyraziła taką wolę. - Istnieje kodeks etyki lekarskiej, zasady, które każdy pielęgnuje. Ja nie zamierzam wpływać na zmianę tych zasad - dodał Solarz. W komunikacie, który przekazał mediom napisał, że „moralny nakaz uczciwości zastępuje się systemem przepisów, co powoduje, że w życiu są wykorzystywane wybiegi i formułki prawnicze i prawne, zamiast pozostawienia tego sumieniu człowieka, a więc pacjenta i lekarza”. Dyrektor powiedział także, że nie jest pewny sytuacji formalno-prawnej 14-latki. - Została zabrana z pogotowia opiekuńczego. Co prawda pojawili się matka z ojcem, miałem z nimi rozmowę, ale nie wiem, kto jest opiekunem tej dziewczynki – powiedział. Poinformował, że zwrócił się o ocenę prawną do odpowiednich departamentów Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Zdrowia oraz lokalnych organów, Urzędu Marszałkowskiego i Urzędu Wojewódzkiego. Oczekuje od prawników określenia sytuacji prawnej dziecka - kto jest opiekunem dziewczynki oraz gdzie 14-latka ma się dalej znaleźć. - Nie wiem, czy możemy ją oddać w ręce matki – powiedział. Jego zdaniem matka znajduje się „pod zbyt dużą presją medialną, by podjąć jakąkolwiek decyzję”. - To, że matka nie chce tej ciąży, nie może decydować o tym, by ktoś tę ciążę przerywał czy nie - podkreślił. – Ja nie wiem, czy to są rodzice, czy ojciec ma prawa rodzicielskie, czy ta rodzina utrzymuje kontakt, czy jest rozbita. Jest wiele etycznych, moralnych i innych okoliczności, które muszą towarzyszyć podejmowaniu decyzji – dodał Solarz. Lekarz podkreślił, że dziewczynka jest w dobrym stanie, jest prawidłowo rozwinięta, również ciąża rozwija się prawidłowo. Stwierdził, że „nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby nadal się rozwijała”. - Nie mam żadnej pewności, że ta dziewczynka nie oczekuje tej ciąży. Ta zmienność i chwiejność decyzji na pewno wynika z młodego wieku, jak również z pewnego wpływu mediów i sterowania decyzjami poprzez matkę bądź kogoś innego – powtórzył. Dodał, że rolą lekarzy jest teraz utrzymanie ciąży oraz zdrowia i kondycji psychicznej i fizycznej pacjentki. Solarz poinformował także, że jeśli pozwoli na to stan zdrowia i prawidłowy przebieg leczenia, pacjentka będzie wypisana do miejsca, z którego trafiła do szpitala, czyli zakładu opiekuńczego, chyba że pojawi się inna dyspozycja prawna. Dyrektor stwierdził, że nie wiedział o tym, iż dziennikarka "Gazety Wyborczej" przeprowadziła wywiad z dziewczynką w szpitalu. - Staramy się ograniczyć liczbę osób odwiedzających, bo jej stan każe jej wypoczywać i być w dobrej kondycji psychicznej i fizycznej. Nie wiem, bez względu na to, jakie by to nie były media, czy nacisk medialny i zbieranie wywiadów w przypadku zagrożenia ciąży jest właściwy z punktu widzenia etyki dziennikarskiej, czy to nie jest zwykłe padlinożerstwo – powiedział.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.