Szef PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że wystartuje w wyborach prezydenckich. To już drugi polityk, który na trzy lata przed tymi wyborami ogłosił wolę kandydowania; wcześniej uczynił to szef SP Zbigniew Ziobro. Politycy innych partii deklaracje takie uznają za przedwczesne.
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla TVN24 zapowiedział, że wystartuje w wyborach prezydenckich w 2015 r., mimo że wcześniej miał inne zdanie. "Jestem pod naciskiem partii, zmieniłem zdanie" - tak tłumaczył dwoją decyzję prezes PiS.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak podkreślił w piątek w rozmowie dziennikarzami, że prezes PiS "został przekonany przez swoje środowisko polityczne, jak i mnóstwo ludzi, którzy na spotkaniach w Polsce bardzo wyraźnie twierdzili, że Kaczyński jako jedyny z polityków prawicy ma dziś realną szansę wygranej z Bronisławem Komorowskim".
"W 2010 r. różnica w poparciu była niezbyt wielka, a po tej kadencji Bronisława Komorowskiego - bardzo słabej - jest rzeczywista szansa" - uważa Błaszczak. W jego opinii, wybory prezydenckie w 2015 r. także rozegrają się między Komorowskim a Kaczyńskim.
Pod koniec lutego Kaczyński powiedział "Super Expressowi", że "osobiście nigdy nie miał aspiracji, by być prezydentem Rzeczypospolitej". "Dziś nie mam ambicji prezydenckich, ale chcę być premierem" - powiedział wówczas szef PiS.
Niektórzy politycy PiS sugerowali jednak już wtedy, że Kaczyński - wbrew deklaracjom - zdecyduje się kandydować. Kilka dni po zapowiedzi lidera swojej partii europoseł Ryszard Czarnecki stwierdził na swoim blogu, że "jest w zasadzie pewien", iż kandydatem na najwyższy urząd w państwie będzie jednak Kaczyński.
W reakcji na słowa Kaczyńskiego o tym, że nie decyduje się na start w wyborach prezydenckich, Zbigniew Ziobro oświadczył, że sam będzie się ubiegał o poparcie Polaków w tych wyborach.
Odnosząc się w piątek do zapowiedzi Kaczyńskiego Ziobro powiedział, że niestosowne jest występowanie z tego rodzaju inicjatywami w Wielki Piątek. "To nie jest czas politycznych igrzysk" - powiedział Ziobro. Zapowiedział, że po świętach odniesie się do deklaracji Kaczyńskiego.
Rzecznik SP Patryk Jaki powiedział PAP, że polska prawica potrzebuje "autentycznego kandydata w wyborach prezydenckich wierzącego w swoje zwycięstwo, a nie osoby, która jest zmuszana do startu". Podkreślił, że Ziobro wierzy w swe zwycięstwo w wyborach prezydenckich.
Politycy pozostałych ugrupowań uznają piątkową deklarację lidera PiS za przedwczesną. Wytykają też Kaczyńskiemu zmianę zdania.
"Widać olbrzymią +konsekwencję+ Jarosława Kaczyńskiego" - skomentował zapowiedź prezesa PiS sekretarz klubu PO Paweł Olszewski. Jak przypomniał, Kaczyński jeszcze niedawno mówił, że nie będzie kandydował. "Pamiętamy +magiczne przemiany+ Jarosława Kaczyńskiego w ostatniej kampanii prezydenckiej" - dodał poseł Platformy. W opinii Olszewskiego, Kaczyński teraz mówi, że będzie kandydował, a za trzy lata znowu powie, że nie kandyduje.
Janusz Palikot w reakcji na zapowiedź Kaczyńskiego powiedział dziennikarzom, że szef PiS wystraszył się Ziobry.
"Gdyby nie startował, to Ziobro jako kandydat w wyborach prezydenckich pociągnąłby wynik Solidarnej Polski. Tak to niestety w Polsce jest, że jeżeli się nakładają wybory parlamentarne i wybory prezydenckie, to wybory parlamentarne są w cieniu wyborów prezydenckich, ze względu na rangę, znaczenie, emocje, jakie Polacy przykładają do funkcji prezydenta. I mimo że prezydent ma mniejszą władzę realną, to niestety tak właśnie w warstwie symbolicznej jest, że ma większe znaczenie" - powiedział Palikot.
Stwierdził też, że było dla niego oczywiste, że Kaczyński zmieni zdanie i wystartuje. "To mnie bardzo cieszy, bo podział elektoratu prawicy między Ziobrą i Kaczyńskim daje znacznie większe szanse kandydatom lewicy, czy alternatywy wobec prawicy. Ja się cieszę z tego, spodziewałem się tego, byłem przekonany, że tak będzie. Ale powiem tak - przyszłość należy do Ziobry. Całkiem niedługo Ziobro przejmie ten obóz dzisiejszej prawicy" - uważa Palikot.
"A niech kandyduje, życzymy mu +wesołych świąt+" - tak z kolei na deklarację Kaczyńskiego zareagował w piątek rzecznik SLD Dariusz Joński.
Jak dodał, w Sojuszu nie było jeszcze żadnych rozmów o ewentualnym kandydacie na prezydenta. "To jest jeszcze za wcześnie, aby w ogóle w tej sprawie podejmować decyzję, przed nami jeszcze wybory samorządowe w 2014 r." - zaznaczył rzecznik SLD.
Franciszek Stefaniuk z PSL zwraca uwagę, że to normalne, że szef partii zapowiada, że będzie kandydował na prezydenta. "To się mieści w granicach poprawności, dziwne byłoby, gdy nie startował" - powiedział Stefaniuk PAP.
Jego zdaniem prezes PiS po prostu przypomina o sobie społeczeństwu, a ogłaszając start w wyborach prezydenckich, które odbędą się za trzy lata, próbuje zwiększać swoją popularność.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.