Syryjskie siły zbrojne zabiły w poniedziałek 30 osób, głównie kobiet i dzieci, podczas ostrzału miejscowości Latamna w centralnej prowincji Hama - poinformowali syryjscy aktywiści opozycyjni. Wg nich w poniedziałkowym ostrzale zginęło co najmniej 17 dzieci.
Przypominają, że dwa dni wcześniej w tej samej miejscowości w następstwie ofensywy wojska zginęło 40 osób.
Władze syryjskie wprowadziły ostre restrykcje dla mediów, toteż, jak pisze Reuters, jest bardzo trudno zweryfikować doniesienia aktywistów opozycji.
Prezydent Baszar el-Asad próbuje od ponad roku zdławić powstanie przeciwko sobie. W działaniach militarnych zginęło dotychczas, wg danych ONZ, ok. 9 tysięcy ludzi. Władze syryjskie, które o prowokowanie aktów przemocy oskarżają bojowników wspieranych z zagranicy, utrzymują, że straciły 2,5 tysiąca żołnierzy i policjantów.
Syryjski rząd zażądał w niedzielę pisemnych gwarancji tego, że rebelianci złożą broń, nim siły rządowe - zgodnie z planem pokojowym wysłannika ONZ Kofiego Annana - wycofają się z miast. Jeden z liderów rebeliantów powiedział, że to żądanie to "zasłona dymna" i że reżim nie ma zamiaru wprowadzić w życie planu pokojowego.
Plan pokojowy ONZ i Ligi Arabskiej, na który Damaszek przystał, przewiduje, że we wtorek, 10 kwietnia, o godz. 6 (5 czasu polskiego) nastąpi zawieszenie broni ze strony sił rządowych. Ten sam warunek w ciągu kolejnych 48 godzin ma spełnić opozycja.
Na dobę przed wyznaczonym terminem rozejmu w Syrii, według Obserwatorium ds. Praw Człowieka, siły rządowe wciąż ostrzeliwały miasta i dalej ginęli ludzie.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.