Sejm odrzucił w piątkowym głosowaniu wniosek PiS o odwołanie minister edukacji Krystyny Szumilas.
Za wnioskiem zagłosowało 188 posłów, 235 było przeciw, 20 wstrzymało się. Głosowało 443 posłów; większość bezwzględna potrzebna do odwołania minister wynosiła 231 głosów.
"Wniosek został odrzucony. Wracam do pracy" - powiedziała Szumilas dziennikarzom po głosowaniu. Zapewniła, że "wsłuchuje się w głosy krytyczne, te, które są uzasadnione". "Będę kontynuowała swoją pracę. (...) Będę konsekwentnie działała na rzecz spokoju w polskiej szkole. Chcę, by uczniowie, nauczyciele i rodzice wiedzieli, co czeka ich w przyszłości. Będę nadal pracować nad podniesieniem jakości kształcenia" - zapewniła minister.
Podczas czwartkowej debaty nad wnioskiem o wotum nieufności wobec minister edukacji za odwołaniem Szumilas opowiedziały się PiS, Solidarna Polska i Ruch Palikota. Sprzeciwiły się PO i PSL. SLD zapowiedział wstrzymanie się od głosu.
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz głosowała za wnioskiem o wyrażenie wotum nieufności dla Szumilas; jak przyznała, zrobiła to przez pomyłkę. "Przeprosiłam Krysię najpiękniej jak potrafiłam, ale zdajecie sobie sprawę, że przy takiej ilości głosowań każdy ma prawo się pomylić. Przyjęła moje przeprosiny. Niech uderzy kamieniem pierwszy ten, kto się nie pomylił w życiu. Zdarzają się pomyłki, niestety, tempo jest dość szybkie w głosowaniu, a poza tym ilość głosowań" - mówiła.
Jak dodała, ma "trochę inną funkcję, niż - powiedzmy - posłowie, którzy są w ławach poselskich". "Więc przepraszałam bardzo gorąco panią poseł za to. Przyjęła przeprosiny. Wie, że jej dobrze życzę i że jestem całym sercem z nią" - dodała marszałek.
Wniosek o odwołanie Szumilas złożył PiS. Według posłów tego klubu Szumilas jest najgorszym ministrem edukacji po 1989 r. oraz bezrefleksyjną kontynuatorką polityki swojej poprzedniczki Katarzyny Hall. "Półroczne urzędowanie pani minister to festiwal chaosu, niekompetencji, zaniechań, opóźnień i żenującej beztroski" - napisali we wniosku o wotum nieufności.
"Z punktu widzenia formalnego to wniosek PiS, ale podobną opinię wyraża wiele osób" - powiedział w trakcie debaty Sławomir Kłosowski (PiS). Według niego w grupie przeciwników obecnej polityki oświatowej rządu są m.in. nauczyciele, którzy mogą stracić pracę w wyniku wprowadzania nowych ramowych planów nauczania, powołana niedawno w Krakowie Obywatelska Komisja Edukacji Narodowej, w tym osoby prowadzące protesty głodowe w związku ze zmianami w nauczaniu historii w szkołach ponadgimnazjalnych oraz rodzice zaniepokojeni zamieszaniem wokół nauczania religii w szkołach.
We wniosku posłowie PiS wymienili 23 przyczyny złożenia go. Wśród nich były m.in. brak refleksji minister Szumilas nad masowym likwidowaniem szkół, zła i spóźniona decyzja o przesunięciu do 2014 r. obowiązku szkolnego dla sześciolatków, brak wsparcia samorządów w dostosowaniu szkół do potrzeb młodszych uczniów, brak planu działań w związku ze zbyt małą liczbą miejsc w przedszkolach, brak podstawy programowej nauczania dla dzieci 6-letnich, które uczą się w przedszkolach.
Jedną z przyczyn złożenia wniosku o odwołanie Szumilas było także sprowokowanie konfliktu w sprawie nauczania religii w szkołach poprzez zmianę rozporządzenia dotyczącego ramowych planów nauczania oraz brak reakcji na krytykę nowej podstawy programowej nauczania - która zdaniem PiS - zmniejszy w liceum ogólnokształcącym liczbę godzin nauczania wszystkich przedmiotów, w tym historii.
Odnosząc się do zarzutów PiS Szumilas powiedziała w piątek dziennikarzom, że ogólnie dostępne dane pokazują, że nakłady na edukację rosną, rośnie liczba szkół przygotowanych na przyjęcie sześciolatków, powstają przy szkołach place zabaw dla dzieci. "Oczywiście jest jeszcze dużo do zrobienia. I tym się będę zajmować" - zaznaczyła.
Minister edukacji narodowej bronił w czwartek premier Donald Tusk. Określił wniosek PiS o odwołanie Szumilas jako krzyk pełen hipokryzji i fałszywych danych. Premier wyraził opinię, że Szumilas to bardzo dobry minister edukacji. Przekonywał, że to za rządów PO-PSL naprawiane są skutecznie gigantyczne zaniedbania w edukacji.(PAP)
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.