Kopalnia? Huta? Fabryka telewizorów? A może piekarnia? Nie! Zdecydowanie najlepszym interesem musi być zajmowanie się cudzymi pieniędzmi.
Kiedyś to była całkiem normalna ulica w całkiem skromnym mieście. Teraz odnieść można wrażenie, że choć dalej w skromnym mieście, to prawdziwe Wall Street w miniaturze. Na niespełna kilometrowym odcinku jednej z głównych ulic mojego rodzinnego miasta od pewnego czasu ciągle przybywa banków. Rachubę zgubiłem, gdy ich liczba doszła do 10. Korzystając z dobrej pogody postanowiłem odbyć mały spacerek i policzyć. Teraz jest ich – na głównej ulicy i z najbliższymi przyległościami – aż 21.
Po kole:i ING Bank, Bank Spółdzielczy Gliwice, WBK Bank Zachodni S.A., Bank BPH, BNP Paribas Bank, Skok Śląsk, Santander Consumer Bank, Bank PeKaO SA, Alior Bank, PKO BP, Kredyt Bank, Millenium Bank, Crèdit Agricole, Deutsche Bank, Kasa Stefczyka, Getin Bank, SKOK Kopernik, Crèdit Agricole (druga placówka), Polbank EFG, Eurobank i SKOK Wesoła.
A to nie wszystko. Na początku tej ulicy jest poczta, a więc i placówka Banku Pocztowego. Doliczyłem się też na niej i w najbliższych przyległościach dwóch lokali, w których przyjmowane są zakłady bukmacherskie, dwóch miejsc z automatami do gry, jednej placówki zajmującej się „chwilówkami”, (z reklamy wiem o jeszcze jednej) pięciu lombardów, a na dokładkę czterech placówek zajmujących się ubezpieczeniami i dwóch kantorów wymiany walut. Niesamowite. W kilkunastotysięcznej dzielnicy to się opłaca? Prawda, cała Ruda Śląska ma mieszkańców dobrze ponad 100 tysięcy. To jest niby centrum. Używana przez tubylców nazwa Fryncita nabiera w tym świetle zupełnie nowego znaczenia (Tambylcy za to nigdy nie mogli się nadziwić, czemu kibice miejscowej Pogoni nie krzyczą Pogoń Ruda Śląska, tylko Pogoń Nowy Bytom). Może faktycznie to będzie wkrótce wzorowana na londyńskim City dzielnica biznesu? Może powinienem się cieszyć, bo wzrośnie wartość rynkowa mojego mieszkania? ;-)
Opowiadano kiedyś anegdotę o Żydzie, który stanął przed sądem. Na pytanie o zawód odpowiedział: „Kręcę się”. Skonsternowany sędzia dopytuje: „Jak to kręci się pan? Ja pytam o zawód!” – „No kręcę się” – odpowiada po raz kolejny podsądny. „Nie rozumiem” – ciągnie sędzię. „Z tego można wyżyć? Gdybym ja się kręcił też mógłbym z tego żyć?” – docieka poirytowany sędzia. „No nie” – odpowiada Żyd. „Gdyby Wysoki Sąd się kręcił, to nic by z tego nie było. Ale gdybym to ja zakręcił się koło Wysokiego Sądu, to i Wysoki Sąd by z tego wyżył i ja”.
Kiedy patrzę na ilość tych instytucji myślę sobie, że zakręcenie się wokół zarobionych przez ludzi pieniędzy musi być zajęciem niezwykle dochodowym. Coś mi się w tym nie podoba? A nic nic... Tylko tak trochę głupio. No bo przecież kiedy nie chodzi o produkcję (produkt bankowy to jednak nie to samo co koszyk truskawek czy zwój blachy), to żeby ktoś zyskał, ktoś musi stracić…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.