Poniedziałek jest we Włoszech dniem żałoby narodowej, ogłoszonej przez rząd po dwóch trzęsieniach ziemi w regionie Emilia-Romania 20 i 29 maja, w których zginęły 24 osoby, a kilkaset zostało rannych. Bez dachu nad głową jest kilkanaście tysięcy ludzi.
W rejonie kataklizmu wciąż dochodzi do kolejnych wstrząsów, a wyjątkowo mocny w niedzielę wieczorem, o sile 5,1 w skali Richtera, odczuwalny na całej północy kraju, wywołał kolejną panikę wśród ludności. Nikt nie ucierpiał. Doszło natomiast do dalszych zniszczeń, przede wszystkim w budynkach, uszkodzonych w poprzednich wstrząsach. W miejscowości Novi runęła licząca ponad 300 lat wieża zegarowa.
Tysiące ludzi w Emilii-Romanii spędziły noc z niedzieli na poniedziałek na zewnątrz swych domów. Wielu spało w samochodach i w przyczepach w obawie przed następnym trzęsieniem ziemi. Ostatniej nocy zanotowano kolejne słabsze wstrząsy o sile do 3,1 w skali Richtera.
W rejonie Modeny i Mantui, gdzie znajdowało się epicentrum najnowszych wstrząsów, zamknięto szkoły. Budynki zostaną gruntownie sprawdzone pod względem technicznym.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.