W poniedziałek PiS przedstawi kandydata na premiera - zapowiedział w sobotę prezes tej partii Jarosław Kaczyński podczas konwencji, która odbyła się w Warszawie. Sprawa Telewizji Trwam jest sprawą centralną dla polskiej demokracji - przekonywał.
Nawiązując do ostatnich wydarzeń, takich jak afera Amber Gold, tzw. taśmy PSL, zamiana ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, prezes PiS ocenił: "Miarka się przebrała".
"PiS jako największa partia opozycyjna, jedyna która ma możliwość złożenia wniosku o konstruktywne wotum nieufności, w poniedziałek przedstawi kandydata na premiera rządu pozaparlamentarnego. To normalna, przyjęta w Europie metoda wychodzenia z kryzysu" - oświadczył prezes PiS.
"Za kilka tygodni, kiedy uznamy to za właściwe, złożymy wniosek o wotum nieufności" - zapowiedział Kaczyński. Wniosek o konstruktywne wotum nieufności dla rządu - zgodnie z konstytucją - wymaga zgłoszenia kandydatury na szefa rządu.
"Nie ma innego sposobu zagwarantowania prawa do prawdy niż pluralizm mediów" - mówił Kaczyński, odnosząc się do marszu „Obudź się Polsko". "Chcemy demokracji, chcemy być obywatelami. (...) Przybyliśmy tutaj właśnie dlatego, że chcemy być obywatelami i jesteśmy obywatelami. A być obywatelem to znaczy być członkiem wspólnoty ludzi godnych, ludzi, którzy w życiu społecznym są podmiotem, a nie przedmiotem" - mówił Kaczyński.
Jako najważniejsze prawo przysługujące obywatelom wskazał prawo do prawdy - "prawo do tego, żeby nie być oszukiwanym i manipulowanym". "Gdybyśmy w 1989 roku do końca wywalczyli prawo do prawdy, to dzisiaj Polska byłaby silniejsza, bogatsza, bardziej sprawiedliwa" - przekonywał prezes PiS.
"Chcemy żeby było inaczej, żeby obowiązywało dobre prawo, była praca, żeby oszuści byli eliminowani, żeby rząd bronił interesów rolników, żeby w ogóle bronił polskich interesów. Chcemy demokracji, chcemy być obywatelami" - mówił.
Szef PiS zaznaczył, że gdyby media "broniące prawdy" były równie silne jak te, które "bronią rządzącej partii", wiele afer i skandali mogłoby się nie wydarzyć. "Czy byłaby możliwa prowadzona wbrew konstytucji, wbrew ustawom i zasadom przyzwoitości, wojna z prezydentem Rzeczypospolitej, która zakończyła się smoleńską tragedią?" - pytał.
"Prawo do prawdy jest dzisiaj sprawą centralną dla polskiej demokracji, sprawa Telewizji Trwam jest sprawą centralną dla polskiej demokracji" - przekonywał Kaczyński.
Lider PiS zaprosił uczestników konwencji do udziału w marszu "Obudź się Polsko". "Będziemy razem, bo Polska się budzi. Słowo przebudzenie jest atakowane. Niektórzy nie chcą przebudzenia, nie chcą, żebyśmy byli razem (...) Mamy obowiązek walczyć o to, żeby nie dzielono Polaków na lepszych i gorszych, by o prawach nie decydowało miejsce urodzenia, data, metryka, wyznawane poglądy, a nawet nakrycie głowy" - powiedział.
Kaczyński zaznaczył, że rządzący nie znają pojęcia równości wobec prawa. "Oni w ogóle żadnego prawa nie uznają" - dodał.
Uczestnicy konwencji, szczelnie wypełniający Salę Kongresową, wielokrotnie nagradzali wystąpienie Kaczyńskiego brawami. Skandowali: "Zwyciężymy". Pod koniec przemówienia prezesa PiS odśpiewali hymn narodowy.
Przed Kaczyńskim przemawiali m.in. poseł Krzysztof Szczerski i europoseł Janusz Wojciechowski. Głos zabrał też Stanisław Kowalczyk, znany jako "paprykarz". Podkreślił, że do dzisiaj nie otrzymał odpowiedzi na swoje pytanie zadane premierowi: "jak żyć?".
Wojciechowski mówił m.in. o konieczności wyrównania dopłat unijnych dla polskich rolników. Poinformował, że jako były prezes Najwyższej Izby Kontroli zwrócił się do NIK o wszczęcie kontroli organów państwa, w tym prokuratury, w związku z katastrofą smoleńską.
Szczerski zaznaczył, że państwo pod rządami Donalda Tuska jest "złe i słabe" i z roku na rok coraz więcej kosztuje, a sam premier podejmuje niekonsekwentne, ryzykowne decyzje. "Nie chcemy premiera hazardzisty. Jeżeli ten hazard to nałóg, to trzeba iść na odwyk, a nie ryzykować losem państwa i Polaków" - argumentował.
O kłopotach finansowych, spowodowanych problemami z płatnościami za wykonane przez nich usługi, opowiadało trzech przedsiębiorców pracujących przy budowie autostrad. Sala wielokrotnie przerywała ich wystąpienie okrzykami pod kierunkiem rządu: "Złodzieje", "Hańba".
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.