Dziś o karierze. Nie tylko sportowej.
Tenis to nie tylko pot, krew i łzy zostawione na korcie, ale również sporo pieniędzy, które trzeba zainwestować – zauważa w najnowszym numerze tygodnika Wprost Tomasz Molga. Zestawienia mogą ściąć z nóg. Tych marzących o wielkim sporcie i wielkich zyskach, o byciu gwiazdą kortu, ekranu, boiska. Dla wielu młodych, zwłaszcza mieszkających z dala od wielkich metropolii, są to kwoty wręcz astronomiczne. Nic dziwnego, że po takiej lekturze nie jedna i nie jeden rezygnują.
Trochę szkoda, że wyliczając koszty sprzętu, trenerów, wyjazdu na turnieje, autor w jednym zdaniu zamknął to, co – moim zdaniem – we wspinaczce na szczyty kariery (nie tylko sportowej) najważniejsze. Dlatego na tekst należy spojrzeć w dużo szerszym kontekście. Wskazywał nań chyba przed rokiem Łukasz Kubot. Pobudka o piątej rano, zimna hala, powrót do szkoły, znów trening, odrabianie lekcji… I tak każdego dnia. Bez względu na pogodę i porę roku. Ze świadomością, że w tym samym czasie koledzy i koleżanki odpoczywają, idą do kina czy na dyskotekę, siedzą przed komputerem i… pukają się w głowę, widząc pędzącego na trening. Jednym słowem dyscyplina, systematyczność, upór, nie poddawanie się nastrojom.
Piszę o tym, bo to również, jeśli nie przede wszystkim, odpowiedź na postawione pytanie ile kosztuje mistrz. Zanim żelazne mięśnie chwycą rakietę, wybiją skoczka ponad poprzeczkę, przyszłego mistrza czeka mało efektowna, za to efektywna, droga zmagania się z sobą samym. Jeśli ktoś jej nie przejdzie nawet największe kwoty pozyskane od sponsorów będą inwestycją chybioną. Warto o tym pamiętać marząc o mistrzostwie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.