W Katalonii rozpoczęły się w niedzielę wybory do parlamentu regionalnego, które mogą doprowadzić do referendum w sprawie odłączenia się tego regionu od reszty Hiszpanii. Największe szanse na zwycięstwo ma partia umiarkowanych nacjonalistów z CiU.
Z sondaży przedwyborczych wynika, że dwie trzecie wyborców zagłosuje na partie, zarówno prawicowe, jak i lewicowe, które opowiadają się za niepodległością Katalonii.
Frustracja z powodu wysokiego bezrobocia i głębokiej recesji wywołała nastroje separatystyczne w liczącej 7,5 mln mieszkańców Katalonii. Badania opinii publicznej w tym regionie o silnej tożsamości kulturowej i językowej po raz pierwszy wykazują, że ponad połowa mieszkańców chce oderwania się od Hiszpanii.
Rządząca w Katalonii partia Konwergencja i Związek (Convergencia i Unio - CiU) doprowadziła do zorganizowania wyborów na dwa lata przed terminem po tym, jak rząd centralny odmówił Katalończykom rozszerzenia ich autonomii budżetowej.
Choć ostatnie sondaże dawały rządzącej w Katalonii partii jedynie względną większość w liczącym 135 miejsc parlamencie, czyli 62-64 mandaty, to premier Katalonii i lider CiU Artur Mas wciąż liczy na zdobycie absolutnej większości oraz zapowiada, że będzie dążył do utworzenia "suwerennego państwa".
Drugie miejsce, z 19 mandatami, może uzyskać Zjednoczona Socjalistyczna Partia Katalonii. Republikańska Lewica Katalonii może liczyć na 17 mandatów, a rządząca w Madrycie Partia Ludowa (PP) - na 16-17.
Podczas jednego z ostatnich wieców przedwyborczych Mas nazwał niedzielne wybory najważniejszymi w historii regionu. Podkreślał też, że chce być ostatnim premierem Katalonii, która jest częścią Hiszpanii.
Podczas gdy rząd w Madrycie walczy z największym kryzysem finansowym ostatnich lat, Mas twierdzi, że Katalonia odprowadza do Madrytu zbyt wiele z tytułu podatków i lepiej by sobie radziła, odłączając się od Hiszpanii.
Kampania na rzecz usamodzielnienia się Katalonii nabrała rozmachu od czasu gigantycznej demonstracji zwolenników niepodległości, zorganizowanej 11 września tego roku.
Referendum w tej sprawie miałoby się odbyć w ciągu czterech lat. Jak pisze agencja EFE, rząd w Madrycie przypomniał premierowi Katalonii, że jego pomysł nie jest zgodny z konstytucją i że w głosowaniu musieliby wziąć udział wszyscy Hiszpanie.
Przewodnicząca katalońskiej organizacji PP Alicia Sanchez Camacho podczas kampanii podkreślała, że odłączenie się Katalonii od Hiszpanii i UE doprowadziłoby do katastrofy gospodarczej.
Jeśli Katalończycy poprą Masa i innych zwolenników niepodległości, to premierowi Mariano Rajoya jeszcze trudniej będzie przekonać inwestorów o fiskalnej i politycznej stabilności kraju - podkreśla agencja Reutera.
Według krajowych danych Katalonia wytwarza 20 proc. hiszpańskiego PKB. Tymczasem Katalończycy uważają, że dostają z powrotem nieproporcjonalnie mniej z podatków ściąganych przez rząd w Madrycie, a dzięki ich pracowitości i gospodarności utrzymuje się inne, bardziej zacofane regiony kraju.
Lokale wyborcze otwarto o godz. 9. Głosowanie potrwa do godz. 20. Pierwszy wyniki poznamy wieczorem. Uprawnionych do głosowania jest ponad 5,4 mln Katalończyków.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.