Przewodniczący katolickiej Konferencji Biskupów w Sri Lance uważa, że ostatnie akty przemocy buddyjskich fundamentalistów w tym kraju stanowią reakcję na kampanię nawracania prowadzoną przez chrześcijańskie sekty protestanckie.
- Działalność sekt jest uznawana za zagrożenie dla kilkusetletniej równowagi religijnej w kraju - podkreślił arcybiskup Colombo, Osvald Gomis, w wywiadzie dla wychodzącej w Rzymie misyjnej agencji "Fides". Ostatnio, 26 stycznia, 20-osobowa grupa mężczyzn napadła na świątynię w Mathegoda koło Colombo, zniszczyła figury i wrzuciła ogień do kościoła, który całkowicie spłonął. Był to trzeci zamach na kościół chrześcijański w ciągu ostatnich dwóch tygodni. - Napięcia w minionych tygodniach napawają troską - powiedział abp Gomis. Stwierdził, że religijni przywódcy buddyjscy i chrześcijańscy starają się zrobić wszystko, aby zapanowała zgoda. Od połowy stycznia w Sri Lance dochodzi do napadów na świątynie chrześcijańskie. Tylko w okresie Bożego Narodzenia dokonano ponad 20 napadów na chrześcijan różnych wyznań. Według informacji policji, nikogo dotychczas nie aresztowano. W masowych wiecach mnisi buddyjscy protestują przeciwko "fałszywym nawróceniom". Arcybiskup Colombo podkreślił, że szczególnie go martwi projekt ustawy zabraniającej nawróceniom. Projekt został już przesłany do parlamentu i jest popierany przez ugrupowania fundamentalistyczne. - Ustawa zabraniająca przechodzenia na inne religie byłaby krokiem wstecz i pociągnęłaby za sobą dalszą polaryzację stanowisk - uważa abp Gomis. Ok. 70 proc. ludności Sri Lanki stanowią wyznawcy buddyzmu, natomiast chrześcijanie - ok. 6 proc.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.