Phenian zerwał w poniedziałek zawieszenie broni, które 60 lat temu zakończyło wojnę między Koreą Północną i Południową - poinformowały oficjalne północnokoreańskie media. Rząd Korei Płn. nie wydał w tej sprawie oficjalnego oświadczenia.
Phenian zagroził zerwaniem zawieszenia broni w ubiegłym tygodniu, reagując w ten sposób na plan przeprowadzenia przez Koreę Płd. i USA wspólnych ćwiczeń wojskowych. Do zaostrzenia wojowniczej retoryki Północy przyczyniły się też nowe sankcje, które Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła na Phenian w odpowiedzi na trzecią próbę nuklearną przeprowadzoną niedawno przez Koreę Północną.
Mimo gróźb Północy manewry wojskowe wojsk Korei Płd. i USA rozpoczęły się zgodnie z planem w poniedziałek.
Dziennik "Rodong Sinmun", będący organem Partii Pracy Korei, poinformował, że zgodnie z zapowiedziami Phenian unieważnił zawieszenie broni na Półwyspie Koreańskim, choć - jak podkreśla AP - rząd Korei Płn. nie wykonał w związku z tym żadnych dodatkowych gestów, ani nie poinformował oficjalnie o zerwaniu rozejmu. Phenian zrealizował za to inną groźbę - wyłączył "gorącą linię" telefoniczną Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, która służyła zarówno ogólnej komunikacji między obydwiema Koreami, jak i ustalaniu terminów oraz warunków dostarczania pomocy humanitarnej na Północ.
Rozpoczęte właśnie 11-dniowe manewry wojsk Korei Płd. i USA przeprowadzane są co roku. Tym razem weźmie w nich udział 10 tys. żołnierzy południowokoreańskich i 3 tys. Amerykanów, a ćwiczenia będą polegały na przetrenowaniu, przy użyciu symulacji komputerowych, kilku scenariuszy przewidujących konflikt na Półwyspie Koreańskim.
Trwają też zakrojone na wielką skalę manewry sił zbrojnych Korei Płn. Jak poinformowało ministerstwo obrony w Seulu, bierze w nich udział armia, marynarka wojenna oraz siły powietrzne Północy.
Korea Płn. zareagowała też na kolejne sankcje ONZ groźbą dalszej rozbudowy swego potencjału jądrowego. W sobotę państwowe media opublikowały oświadczenie, w którym Phenian zapowiedział, że Korea Północna "umacnia swoją pozycję państwa z arsenałem jądrowym".
Phenian zagroził ponadto Ameryce prewencyjnym atakiem nuklearnym. Korea Płn. nie ma broni jądrowej zdolnej do osiągnięcia celów w USA, ale może ugodzić w bazy wojsk amerykańskich w Korei Południowej i Japonii.
Analitycy wojskowi cytowani przez AP tłumaczą agresywną retorykę Phenianu próbami zbudowanie szerszego społecznego poparcia dla młodego przywódcy Korei Płn. Kim Dzong Una.
W czwartek Rada Bezpieczeństwa ONZ nie tylko zaostrzyła sankcje wobec Phenianu, ale też wezwała do wznowienia negocjacji między Koreą Północną a USA, Chinami, Koreą Południową, Japonią i Rosją w sprawie północnokoreańskiego programu jądrowego.
Wkrótce po decyzji Rady Bezpieczeństwa Phenian ogłosił, że zerwie wszystkie układy o nieagresji z Koreą Południową, wyłączy "gorącą linię" telefoniczną i zamknie przejście w Panmundżonie między obu krajami w Strefie Zdemilitaryzowanej. Wcześniej zapowiedział, że skorzysta z prawa dokonania ataku uprzedzającego na "agresorów".
Phenian groził już kilkakrotnie zerwaniem zawieszenia broni, a w roku 1996 wysłał uzbrojonych żołnierzy do wioski przy granicy z Koreą Płd. Kontyngent ten później wycofano.
Eksperci wojskowi podkreślają, że Korea Płn. potrzebuje jeszcze wielu lat, by stworzyć "wiarygodny program nuklearny" - jak pisze AP. Ale analitycy ostrzegają przed konfliktem na Półwyspie Koreańskim na mniejszą skalę - przy użyciu broni konwencjonalnej. Przewidują też, że Północ może zareagować na obecne napięcia kolejnymi próbami broni nuklearnej.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.