Uroczystości żałobne śp. Waldemara Milewicza odbyły się w piątek w Warszawie. Mszy św. za duszę Zmarłego oraz w intencji jego rodziny przewodniczył biskup polowy WP Sławoj Leszek Głódź.
Wartę przy trumnie Zmarłego zaciągnęła Kompania Honorowa Wojska Polskiego. Na początku uroczystości przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek odczytała decyzję prezydenta RP o przyznaniu pośmiertnie red. Milewiczowi Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, za wybitne zasługi w działalności dziennikarskiej i publicystycznej. Bp Głódź rozpoczynając Eucharystię przypomniał, że w 2000 r. wyróżnił Zmarłego honorowym tytułem "Benemerenti" Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego "za odwagę dawania świadectwa prawdzie w warunkach wojen i zagrożenia życia". Jak podkreślił, mottem życiowym red. Milewicza było: "pamiętaj, abyś nigdy nie skrzywdził drugiego człowieka". - Ten życiowy testament, to zadanie na życie, wsparte na Bogu i w Bogu zakorzenione - powiedział bp Głódź. - Więc okazuje się, że bywa i taka cena służby prawdzie i sprawiedliwości, cena ostateczna. Więc okazuje się, że i tacy jak on, którzy postanowili, że nie skrzywdzą drugiego człowieka, zostaną tak okrutnie skrzywdzeni - powiedział biskup polowy. Zwrócił uwagę, że red. Milewicz i jego koledzy pojechali do Iraku, "by służyć swojemu dziennikarskiemu powołaniu, bez ochrony i osłony, bez kamizelek kuloodpornych, bez hełmu, bez broni, ufni, że ich zadanie jest słuszne, że leży w standardach ludzkiej cywilizacji i kultury i napotkali mroczne siły zła, terroryzm, dramat niezrozumienia i odrzucenia". Bp Głódź przypomniał, że taki sam dramat dotyka także polskich żołnierzy, uczestników misji stabilizacyjnej. - Złamano i odrzucono oliwną gałązkę, z którą tam pojechali. Pojechali, by tam dopomóc, by ta ziemia biblijna wydała swój własny owoc sprawiedliwości - mówił biskup. - Kiedy odchodzi ktoś nagle, ktoś znany, kochany, podziwiany, szanowany, ból po takiej stracie zatacza szerokie kręgi, ogarnia różne środowiska i nie było chyba takiego polskiego domu, w którym ta śmierć zostałaby niezauważona. O tej śmierci się mówiło, tę śmierć się przeżywało. - Ta śmierć szczególnie mocno wstrząsnęła ludźmi mediów, Telewizją Polską, wyzwoliła solidarność, poczucie wspólnoty, braterstwa, a także pobudziła refleksje nad powołaniem dziennikarskim - uważa bp Głódź. - Waldemar Milewicz był wybitnym dziennikarzem telewizyjnym, w naszej pamięci zapisał się przede wszystkim jako korespondent wojenny. Słuchaliśmy jego charakterystycznego głosu dobiegającego na tle telewizyjnych obrazów z różnych części świata, gdzie działo się coś ważnego, niepokojącego. Był jedną z najbardziej wyrazistych postaci w świecie polskich mediów - wspominał zmarłego tragicznie Milewicza biskup polowy. - Laureat "Benemerenti Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego - był częścią naszego świata i współczesnej historii. Kiedy przychodził do naszych domów, cichły rozmowy, zdawaliśmy sobie sprawę, że gdy pojawiał się na ekranie, to znaczyło, że coś ważnego dzieje się w świecie - mówił biskup. - Jakże często w ostatnich latach wkracza śmierć w życie także dziennikarzy, nie tylko żołnierzy. To jakiś nowoczesny, barbarzyński rys naszych czasów. Terroryzm, porwania, zabijania niewinnych dziennikarzy, czynienie z nich zakładników, brutalne i bezwzględne atakowanie ludzi, których powołaniem jest przecież służba prawdzie - powiedział kaznodzieja. Wyraził on również przekonanie, że służba międzyludzkiej komunikacji winna być służbą prawdzie - jej poszukiwaniu i umacnianiu. - To właśnie czynił red. Milewicz, odrzucając presję ideologii, polityki i komercji - podkreślił. Bp Głódź zwrócił też uwagę, że służba prawdzie wymaga od dziennikarzy odwagi.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.