Najłatwiej, choć niezbyt prędko przez modlitwę

KAI

publikacja 01.06.2004 06:40

Zjednoczenie z prawosławnymi na Ukrainie na razie nie wchodzi w rachubę - powiedział w Warszawie kard. Lubomyr Huzar, arcybiskup większy Lwowa, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. W redakcji "Gazety Wyborczej" spotkał się on z dziennikarzami polskimi i ukraińskimi.

Kardynał, który noc z 29 na 30 maja spędził na zlocie młodzieży w Lednicy, zwrócił uwagę, że na spotkanie przybyło ok. 3 tys. młodych z Ukrainy. Podkreślił, że właśnie zbliżenie między młodymi ludźmi obu krajów stanowić będzie najlepszą drogę do pojednania narodów. - Pojednanie między narodami Polski i Ukrainy dokona się najłatwiej, choć też niezbyt prędko, przez modlitwę, zwłaszcza młodego pokolenia - stwierdził zwierzchnik UKGK. Pytany o perspektywy zjednoczenia chrześcijan na Ukrainie, kardynał wyjaśnił, że jak na razie nie wchodzi w rachubę zjednoczenie z prawosławnymi. Chodzi przede wszystkim o utworzenie patriarchatu greckokatolickiego, co byłoby zgodne zarówno z uchwałami Soboru Watykańskiego II, jak i z Kodeksem Kanonów Kościołów Wschodnich, a także z praktyką tych Kościołów, dla których istnienie patriarchatu jest czymś normalnym. Zdaniem hierarchy, w Watykanie istnieją obecnie dwa rodzaje obaw przed wyrażeniem zgody na powstanie patriarchatu: że grekokatolicy ukraińscy uniezależnią się od Rzymu i że będzie to sprzyjać wzrostowi nacjonalizmu ukraińskiego. Kardynał odrzucił oba te lęki, podkreślając, że patriarchat będzie sprzyjał raczej umocnieniu niż osłabieniu więzi ze Stolicą Piotrową, nacjonalizm zaś nie jest dobrem dla Kościoła, o czym świadczy przykład prawosławnego Kościoła Grecji, znanego ze swego nacjonalizmu i mającego z tego powodu wielkie trudności np. w stosunkach z Konstantynopolem. Mówca nie podzielił obaw związanych ze sprzeciwem ze strony prawosławnych. "Nie trzeba się tym za bardzo przejmować, musimy zachować spokój i robić swoje" - podkreślił. Zwrócił uwagę, że protesty wszystkich Kościołów prawosławnych, które jak na zamówienie ujawniły się tuż przed lutową wizytą kard. Waltera Kaspera w Moskwie, świadczą o odgórnym kierowaniu całą sprawą i nie mają nic wspólnego ze spontanicznością ich reakcji. Kardynał powiedział, że przewodniczący Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan zrobił "znakomitą, bezpłatną reklamę" sprawie patriarchatu w Kijowie, gdyż wywołał ją i "cały świat dowiedział się o naszych potrzebach". Arcybiskup większy Lwowa zapowiedział, że UKGK rozpocznie w najbliższym czasie bezpośrednie wyjaśnianie swego stanowiska z głowami i przedstawicielami poszczególnych Kościołów prawosławnych. Jednocześnie kard. Huzar zaznaczył, że nie należy wiązać zbyt wielkich nadziei, że utworzenie patriarchatu rozwiąże od razu wszelkie problemy. "To dopiero początek drogi ku lepszemu rozwojowi Kościoła i jego pozycji w społeczeństwie" - oświadczył. Gość ze Lwowa poinformował, że budowa soboru (katedry patriarszej) w Kijowie posuwa się szybko do przodu i prawie nie ma dnia, żeby miejscowe środki przekazu nie informowały o tym. Wyraził nadzieję, że w październiku br., gdy w stolicy obradować będzie Synod Biskupów UKGK, będzie już możliwe poświęcenie krzyży na szczycie nowej świątyni. Kardynał powiedział, że nie obawia się o los grekokatolików w Polsce po jej wstąpieniu do Unii Europejskiej. Przypomniał, że w naszym kraju istnieją rozbudowane struktury tego Kościoła: metropolia z dwiema diecezjami, odpowiednia liczba parafii i duchowieństwa, własne seminarium duchowne, nie ma więc obaw o przyszłość Kościoła greckokatolickiego. "Nie Unia Europejska jest problemem, ale Europa" - podkreślił mówca. Wyjaśnił, że fakt, iż Ukraina w ostatnim czasie wyraźnie zbliżyła się bardziej do Rosji niż do UE, wynika w znacznym stopniu z postawy Zachodu wobec jego kraju, przejawiającej się w jego często przesadnych lękach przed wschodnim sąsiadem Polski. W tym kontekście wyraził wdzięczność naszemu krajowi za obronę interesów Ukrainy w Unii i prosił o dalsze prowadzenie takiej polityki. Kardynał mówił też o trudnościach w utworzeniu struktur greckokatolickich w Rosji, gdzie tylko w diecezji w Nowosybirsku istnieją parafie katolików obrządku bizantyńskiego, podlegające miejscowemu biskupowi łacińskiemu. Trudna jest też sytuacja grekokatolików na Białorusi, gdzie wprawdzie są oni oficjalnie zarejestrowani, ale nie cieszą się zbytnią sympatią władz - dodał kardynał. Jednocześnie podkreślił, że rozwija się życie grekokatolików na Ukrainie Wschodniej, gdzie niegdyś byli całkowicie rozgromieni przez władze carskie a obecnie są tam trzy egzarchaty i wkrótce powinien powstać jeszcze jeden - na Wołyniu.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona