Wypoczynek w Alpach włoskich dobrze robi Papieżowi - uważa dyrektor biura prasowego Watykanu Joaquin Navarro-Valls, który towarzyszy mu w Les Combes w Dolinie Aosty.
Zdaniem Navarro-Vallsa, Janowi Pawłowi II służy "fizyczne oddalenie się od straszliwej pracy, jaką wykonuje w Watykanie: sześć dni w tygodniu audiencje, a często w niedzielę długie poranne ceremonie, beatyfikacje, kanonizacje, a jednocześnie okazja zbliżenia się do wspaniałej natury Doliny Aosty". - Papież widzi w przyrodzie, a szczególnie w górach, coś więcej niż to, co my widzimy - stwierdził Navarro-Valls. Wyjaśnił, że Papież w górach spędza czas na lekturze, modlitwie i rozmowach z towarzyszącymi mu osobami. - Zabrał swoje książki, których nie ma czasu czytać w Rzymie, wiele czasu przeznacza na modlitwę, nie tylko w rezydencji, ale także na powietrzu i to nawet słychać - dodał rzecznik watykański. Według niego, w papieskiej walizce znalazły się tego lata książki polskich autorów, eseje z dziedziny antropologii i filozofii. - Jak do tej pory nie widziałem żadnej powieści - powiedział Navarro-Valls. Jak wiadomo także w tym roku przewodnik alpejski Alberto Serise przygotował trasy ewentualnych wycieczek w góry, licząc się z tym, że Papież nie chodzi. Rzecznik potwierdził, że zgodnie z zaleceniem lekarzy Jan Paweł II nie wjedzie wyżej niż na 1700-1800 metrów nad poziomem morza i opowiedział o sobotniej wyprawie do miejsca, skąd można było podziwiać jeden ze wspaniałych lodowców. Jan Paweł II natychmiast przypomniał sobie, że kilka lat temu był na nim, korzystając ze śmigłowca. Navarro-Valls podkreślił przy tym delikatność i dyskrecję mieszkańców gminy Introd, którzy zadowalają się poznaniem Papieża, ale nie zatrzymują go i nie narzucają się; nawet próśb i pozdrowień na piśmie, jakie trafiają do rezydencji, jest niewiele.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.