"Mocne słowa słabego Papieża w Lourdes" - tytułuje swoją relację Gazeta Wyborcza. Rzeczpospolita - "Chory pomiędzy chorymi". Nasz Dziennik - "Brońcie waszej wolności!". [**Porozmawiaj tym na FORUM![][1]**][2] [1]: zdjecia/zdjecia/wprzod.gif [2]: http://forum.wiara.pl
Rzeczpospolita kładzie nacisk na inne kwestie niż Gazeta Wyborcza: Jan Paweł II wezwał w Lourdes "chrześcijan trzeciego tysiąclecia", by czynili wszystko na rzecz poszanowania życia - od poczęcia aż do naturalnego zakończenia. Trzysta tysięcy wiernych uczestniczących w niedzielnej mszy pod gołym niebem przyjęło te słowa brawami, skandując "Niech żyje papież". Pismo relacjonuje: Druga pielgrzymka Jana Pawła II do sanktuarium maryjnego w Lourdes - jego ósma wizyta we Francji i sto czwarta podróż zagraniczna - dowiodła, że papież, "chory pomiędzy chorymi", jest niestrudzonym duszpasterzem. "Nigdy nie usłyszeliśmy od Ciebie słów o utracie nadziei i rezygnacji. Twoja odwaga pochodzi zapewne od Twego narodu; ale nadzieja, jaką głosisz, pochodzi od Boga" - tymi słowy zwrócił się do Ojca Świętego Jacques Perrier, biskup Tarbes i Lourdes, witając go przed nabożeństwem w sanktuarium. W dniu święta Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, a zarazem w 150. rocznicę ogłoszenia przez Watykan dogmatu o niepokalanym poczęciu, szczególne miejsce w swej homilii papież poświęcił kobietom, mającym do spełnienia specjalną misję w obronie podstawowych wartości, jakie można pojąć tylko sercem. - Stańcie się znowu strażniczkami tego, co Niewidzialne! - mówił papież. Z osobnym posłaniem zwrócił się do chorych i do młodzieży. Swą homilię odczytał z najwyższym trudem i nie w całości. Musiał robić przerwy w lekturze. W trakcie jednej z nich poprosił po polsku o wodę, cicho wymówił imiona Jezusa i Maryi, po czym dodał: "Muszę jednak dokończyć". Równie dramatyczny moment miał miejsce dzień wcześniej w Grocie Massabielskiej, słynącej z objawień Maryi. Jan Paweł II omal nie upadł, musiał podtrzymać go osobisty sekretarz, ksiądz Stanisław Dziwisz. Tym bardziej przejmująco zabrzmiały słowa papieża odczytane przez francuskiego kardynała Rogera Etchegaray, a skierowane do chorych: "Dzielę z wami okres życia naznaczony fizycznym cierpieniem". W sobotę wieczorem z balkonu domu noclegowego dla chorych pielgrzymów Ojciec Święty pobłogosławił niemal 200 tysięcy wiernych biorących udział w wieczornej procesji przy pochodniach. Wcześniej uczestniczył w nabożeństwie różańcowym na terenie sanktuarium. Na wstępie wygłosił oświadczenie, które wywołało w Lourdes wielkie poruszenie. Powiedział mianowicie, iż - klęcząc przed Grotą Massabielską - odczuwa ze wzruszeniem, że "dotarł do kresu swej pielgrzymki". To zdanie odebrano początkowo jako prawdziwe pożegnanie papieża, wygłoszone w miejscu kultu Maryi, który jest mu szczególnie bliski. Rzecznik Ojca Świętego Joaquin Navarro-Valls, pytany później przez dziennikarzy o znaczenie papieskiej wypowiedzi, wyjaśnił jednak, iż dotyczyła ona tylko tej konkretnej pielgrzymki, na której odbyciu Janowi Pawłowi II zależało od dawna. Podczas niedzielnej konferencji prasowej przewodniczący episkopatu francuskiego, arcybiskup Bordeaux Jean-Pierre Ricard, uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy i kiedy Jan Paweł II mógłby ponownie odwiedzić Francję. Przed odlotem do Rzymu papież samotnie modlił się w grocie, w której młodej wieśniaczce Bernadecie Soubirous ukazała się 18 razy Matka Boska. Corocznie pielgrzymuje tu około 6 milionów osób, w tym dziesiątki tysięcy chorych mających nadzieję na cudowne uzdrowienie. Wizyta Jana Pawła II w Lourdes miała charakter duszpasterski, ale nie zabrakło w jej trakcie i innych akcentów. Ważne słowa padły już w sobotę na lotnisku w Tarbes, gdzie Ojca Świętego przywitał prezydent Francji. Jacques Chirac podkreślał, że Francja i Stolica Apostolska jednoczą się w walce o lepszy świat, stawiający człowieka w centrum wszelkich ważnych poczynań. Łączy je także waga, jaką obie przywiązują do "powszechnego sumienia", obrony wartości pokoju, wolności i solidarności. Prezydent Chirac nazwał Jana Pawła II "niestrudzonym pielgrzymem", duszpasterzem świata i człowiekiem pokoju. Ojciec Święty zaś - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - przekazał posłanie pokoju i zgody między narodami. Spodziewano się, że papież będzie krytykował Francję w związku z przyjętą ustawą o laickości, zakazującą obecności symboli religijnych w szkołach publicznych, i ze sprzeciwem wobec wpisania do preambuły konstytucji europejskiej odwołań do chrześcijańskich korzeni Europy. Aż tak mocnych sformułowań na lotnisku w Tarbes jednak nie było. Jan Paweł II wspomniał tylko o wielkim dziedzictwie kultury i wiary, jakie naznaczyło dzieje Francji. Mówił także o ideałach wolności, równości i braterstwa, które Kościół katolicki uznaje za podstawy organizacji społeczeństw. Jak powiedział "Rz" arcybiskup Paryża, kardynał Jean-Marie Lustiger, pielgrzymka Jana Pawła II do Lourdes była wielkim wydarzeniem, które tak naprawdę odbyło się w sercach wiernych, bo żadne transmisje telewizyjne nie mogły oddać jego istoty. W miejscu naznaczonym obecnością Matki Chrystusa modliły się wraz z papieżem setki tysięcy ludzi zbliżających się do Boga. Potwierdza to, że ludzkość nie jest stracona. Czy Jan Paweł II przybył do Lourdes jako chory pomiędzy chorymi? Przybył jako papież, następca św. Piotra. A to znaczy o wiele więcej: jest chory, ale cierpienie fizyczne traktuje jako część swojej misji. Jest też komentarz pod tytułem: "Papież nie do dymisji" Pragnę złożyć hołd wielkiemu dziedzictwu kultury i wiary, jakie przekazuje historia Francji - powiedział Jan Paweł II na lotnisku w Lourdes w przemówieniu do witającego go prezydenta Chiraka. I słowa o budowaniu świata, w którym ideały "wolności, równości i braterstwa" będą mogły stanowić podstawę życia społecznego. Żadnych zawoalowanych wymówek za brak odwołania do Boga w konstytucji europejskiej lub przegnanie ze szkół symboli religijnych. Żadnej wyraźnej pochwały za sprzeciw wobec wojny w Iraku. Dla dziennikarzy zawód. Zwłaszcza dla tych, którzy niestrudzenie starają się wpisać papieża w czysto polityczną logikę. Także w tę logikę, która nakazuje choremu przywódcy podać się do dymisji. I która skłania polityków do pokazywania ludziom, że są zdrowi i jurni, jak George W. Bush lądujący w Iraku w stroju lotnika. A papież jest chory i jako chory znalazł się w Lourdes wśród chorych przybywających tam z dziecięcą, czyli wielką, wiarą po uzdrowienie. Cokolwiek słowo to miałoby oznaczać. Dla każdego, kto widzi fizyczną słabość papieża, staje się jasne, że niezależnie od tego, jak długo przyjdzie mu jeszcze żyć, Karol Wojtyła odchodzi. W tym stopniowym odchodzeniu jest jednak wielka siła podsumowania i ludzie, którzy się z nim spotykają, wydają się to rozumieć, pomagając mu oklaskami, życzliwymi okrzykami, zasłuchaniem. Wypowiadane z wielkim wysiłkiem słowa, ledwie widoczne próby uśmiechu na unieruchomionej chorobą twarzy są jak streszczenie tego, co było najważniejsze w jego przesłaniu. W długich niegdyś, spontanicznych dialogach z tłumem, żartach i przestrogach, rozważaniach wypowiadanych głosem silnym jak dzwon. Teraz, gdy to wszystko odeszło w przeszłość, papież zdaje się mieć już mniej siły na rzeczy mniej ważne. Nawet na radość. Być może nawet na szczęście. Pozostaje wielkie świadectwo o nieskończonej miłości Boga ogarniającej wszystkich ludzi. Miłości, w którą wierzy i ku której idzie.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.