O czym pisze abp Gocłowski do księży?

Kapłan tylko wówczas jest silnym ogniwem w strukturze Kościoła, gdy pozostaje w jedności z biskupem - stwierdza abp Tadeusz Gocłowski w liście do kapłanów archidiecezji gdańskiej.

Czas w którym żyjemy wyjątkowo nas sprawdza. Mieliśmy doświadczenie z okresu państwa komunistycznego, gdy świątynia była jedyną przestrzenią wolności. Wiedzieliśmy jednak, że i wówczas trzeba było czuwać, by nie naruszyć strefy religijnej. Wielki Prymas Tysiąclecia prosił kapłanów, by tematów ściśle politycznych nie podejmowali. On - Wielki Prymas zajmował stanowisko, gdy to było potrzebne. Już w naszych czasach, na styku epok, Jan Paweł II mówił "do nas i za nas". Okazuje się, że niektórzy z rozpędu nie zauważyli, że żyjemy w czasach, gdy mamy wolne państwo, a w nim parlament z oficjalną opozycją i dlatego kapłani w kościele, a nawet w rozgłośni radiowej nie muszą i nie powinni być trybunami politycznymi. Niech robią to posłowie. Tymczasem posłowie zamiast wykorzystać mądrze swą pozycję w parlamencie piszą listy do biskupa usiłując paraliżować jego autonomiczne uprawnienia w stosunku do decyzji personalnych. W tym kontekście warto przywołać sprawę Księdza Henryka Jankowskiego. W liście do niego skierowanym napisałem o jego niewątpliwych wysiłkach zmierzających do służby ludziom pracy, jego uzgodnionej z biskupem posłudze w stosunku do przywódców związkowych w okresie stanu wojennego i po nim, jego ofiarnej pracy nad odbudową kościoła św. Brygidy. Ale u tego kapłana jakby czas się zatrzymał. Z ambony uczynił trybunę polityczną, wygłasza poglądy, które nie odzwierciedlają stosunku Kościoła do niektórych ważnych problemów istniejących w relacjach między ludźmi, co wytwarza - może wbrew intencjom kaznodziei - klimat niechrześcijańskich reakcji w stosunku do ludzi. Nigdy kapłan nie może dzielić społeczeństwa. Nie powinny tego czynić media, które też są zobowiązane do respektowania zasad etycznych. Kapłan nie może podniecać nastrojów, które kłócą się z modlitewną atmosferą Ludu Bożego w świątyni, wyzwalają emocje, które są negacją zgromadzenia liturgicznego. Solidarność - to wielkie osiągnięcie naszego polskiego społeczeństwa. Z jej idealizmu skorzystała cała Europa Środkowo-Wschodnia. Jej etos musi pozostać trwałym dobrem w wymiarach ogólnochrześcijańskich. Jan Paweł II mówił w Sopocie przed pięciu laty: "Słyszałem wtedy w Gdańsku od Was: "nie ma wolności bez solidarności". Dziś wypada powiedzieć: "nie ma solidarności bez miłości". Więcej, nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości, która przebacza, choć nie zapomina, która jest wrażliwa na niedolę innych, która nie szuka swego, ale pragnie dobra dla drugich, tej miłości, która służy, zapomina o sobie i gotowa jest do wspaniałomyślnego dawania... Dzisiaj potrzeba światu i Polsce ludzi mocnych sercem, którzy w pokorze służą i miłują, błogosławią, a nie złorzeczą i błogosławieństwem ziemię zdobywają" (5.VI.1999 Sopot). Być może niektórzy ludzie, stojący pod amboną albo otwierający głośniki radiowe chcą słuchać czegoś innego i niestety czasem słyszą i wychodzą z Kościoła zaciskając pięści zamiast wyciągać do innych otwartą ciepłą dłoń. Musimy to sobie spokojnie powiedzieć i to w prawdzie; w prawdzie nie manipulowanej, nie zakłamanej, nie posługującej się religijnymi sloganami, popartymi skrajnym, czyli grzesznym nacjonalizmem. Nasze niewłaściwe zachowanie jest najgroźniejszą formą prześladowania Kościoła.

Więcej na następnej stronie
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
12°C Środa
rano
20°C Środa
dzień
20°C Środa
wieczór
16°C Czwartek
noc
wiecej »