Halloween (z ang. all hallows eve - wigilia Wszystkich Świętych) zdobywa coraz większą popularność w naszym mieście - informuje Dziennik Łódzki. [**Porozmawiaj o tym na FORUM![][1]**][2] [1]: zdjecia/zdjecia/wprzod.gif [2]: http://forum.wiara.pl
Widać to przede wszystkim w klubach i pubach. Znacznie oporniej idzie sprzedaż halloweenowych gadżetów. W niektórych lokalach zabawa trwać będzie przez cały weekend. - To jedna z najlepszych imprez w roku, przyciągająca tłumy gości - mówi Rafał Radecki, barman z pubu w centrum miasta. - Barmani będą ubrani w sutanny, a kelnerki w stroje zakonnic. Przygotowujemy mroczny wystrój i mam nadzieję, że goście dostosują się do niego. Kościotrupy, nietoperze, podświetlone dynie - w takim otoczeniu będą się w niedzielę bawić klienci jednego z pubów przy Piotrkowskiej. - Będą czarne stroje i upiorny makijaż kelnerek - zapewnia Klaudia Błoch, kierownik zmiany. - Gościom zaserwujemy placki ziemniaczane i bułki dyniowe. Do tańca - muzyka country. Rozczarowani są sprzedawcy halloweenowych gadżetów. - Przebrania słabo schodzą - żali się Agnieszka Kurzak ze sklepu przy ul. Zgierskiej. - W zeszłym roku o tej porze liczba klientów kupujących była nieporównywalnie większa - wspomina sprzedawczyni ze sklepu ze śmiesznymi przedmiotami na Górniaku. Popularnością cieszą się jedynie maski, zwłaszcza te z filmów "Krzyk" i "Straszny film". Tymczasem można przystroić ścianę 4-metrową pajęczyną, która świeci w ciemnościach, na stole postawić tacę z trupimi czaszkami, pod sufitem zawiesić dynię ze śmiejącą się czarownicą. Są stroje kościotrupa, czarownicy czy diabła. O zawał serca może przyprawić krew w kapsułkach (działa po zmieszaniu ze śliną). Straszakiem dla klientów jest przypuszczalnie cena. Zwłaszcza gdy w portfelu... przeraźliwa pustka.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.