Poznań: Marsz, który dzieli

Izabela Kowalczyk ma niewiele ponad 30 lat, męża, dzieci. Krzysztof Mączkowski też niedawno przekroczył trzydziestkę, ma żonę, dzieci. Ona jest jednym z organizatorów Dni Tolerancji i Równości w Poznaniu. On - jednym z poznańskich radnych PiS, który publicznie powiedział, że przed tą imprezą trzeba chronić dzieci, a planowany na 20 listopada Marsz Równości w ogóle nie powinien się odbyć. Marsz Równości ma być kulminacją Dni Równości i Tolerancji w Poznaniu, które mają się odbywać od 17 do 21 listopada. Przygotowano je w tym czasie, bo 16 listopada zgromadzenie ogólne ONZ proklamowało osiem lat temu Międzynarodowym Dniem Tolerancji. Samorządowcy z PiS są przekonani - podobnie jak Młodzież Wszechpolska, LPR, kuria metropolitalna, poznański Klub Inteligencji Katolickiej oraz Rada Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich przy Archidiecezji Poznańskiej - że Marsz Równości będzie "promocją homoseksualizmu". Zofia Stanecka z poznańskiej Lambdy uważa, że homoseksualizmu nie można się nauczyć. - Tu nie ma co promować. Homoseksualistą się jest lub nie - mówi. Pozostali organizatorzy Dni Równości i Tolerancji (stowarzyszenie kobiet Konsola, partie - Nowa Lewica, Zieloni 2004) zapewniają, że kilkudniowa impreza to głównie konferencja "Demokracja w Polsce a problem mniejszości" i warsztaty antydyskryminacyjne. Chcą rozmawiać w Poznaniu o problemach mniejszości i dyskryminacji ze względu na płeć, orientację seksualną, niepełnosprawność czy pochodzenie etniczne. - Marsz będzie tylko dodatkiem, gestem solidarności z mniejszościami - deklaruje Izabela Kowalczyk. Ale radni PiS wiedzą swoje. - Mówienie o orientacji seksualnej sugeruje, że może chodzić także o promowanie takich skłonności jak pedofilia, zoofilia czy nekrofilia - przekonuje Jacek Tomczak, szef poznańskich radnych PiS. - Jeszcze kilkanaście lat temu zachowania homoseksualne określano jako dewiację. Nie wiemy, jak pójdzie ewolucja poglądów i czy za chwilę pedofilia, nekrofilia i zoofilia też nie będą tylko orientacjami - dodaje Przemysław Alexandrowicz, przewodniczący rady miasta, także z PiS. Jeżdżącego na wózku inwalidzkim radnego Filipa Libickiego z tego samego ugrupowania oburza "obrzydliwe włączenie do programu marszu problemu osób niepełnosprawnych". - Organizatorzy naruszyli moje dobra osobiste. Zastanawiam się nad skierowaniem pozwu do sądu - mówi. Druga strona też chce iść do sądu: do organizatorów Marszu Równości przychodzą homoseksualiści i mówią, że przyrównywanie ich orientacji do zoofilii czy nekrofilii to skandal i naruszenie dóbr osobistych. Sami organizatorzy przyznają, że - paradoksalnie - głosy prawicy i środowisk katolickich oraz zapowiedź kontrdemonstracji zrobiły Marszowi Równości sporą reklamę. Marsz poparły lewicowe partie (SdPl, UP), różne stowarzyszenia i fundacje (m.in. Amnesty International Polska, Polska Akcja Humanitarna), także z zagranicy. Polityczny hałas wokół Marszu Równości podzielił też poznaniaków. Jedni są za demonstracją, inni ostro ją krytykują. Prezydent Poznania Ryszard Grobelny zapowiada, że mimo apeli prawicy swojej zgody na Marsz Równości nie cofnie. Od redakcji: Tzw. Marsze Równości w rzeczywistości są marszami nierówności. Są zaprzeczeniem fundamentalnej zasady demokracji, zgodnie z którą decyzje zapadają większością głosów. Organizowane są po to, aby wszystkich odwołujących się do tej zasady napiętnować, by wzbudzić w nich poczucie winy, by wszystkich, którzy próbują się w życiu kierować jasnym kodeksem wartości i zasad moralnych (a tych jest zdecydowana większość), nazwać nietolerancyjnymi. W rzeczywistości chodzi o dyktat mniejszości. Na to się nie wolno zgadzać w demokratycznych społecznościach. redakcja portalu Wiara.pl Porozmawiaj o tym na FORUM