"Nie można dopuścić, aby organizacje przestępcze zawładnęły Pompejami" - zaapelował bp Carlo Liberati, ordynariusz miejscowości, w której znajduje się słynne sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.
On sam, w wywiadzie dla neapolitańskiego dziennika "Roma" ujawnił, że w wyniku swych starań, aby tak się nie stało, otrzymał już wiele listów za pogróżkami. "Listy te zawierają pytania w rodzaju: Co ci tak na tym zależy? Kto cię nasłał? Czego chcesz? Co ty tu robisz? Słowa te nie wymagają komentarza. Kapłan jednak nie powinien się bać niczego podobnego" - powiedział biskup. Prasa przypomina, że jest on przyjacielem sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej kard. Angelo Sodano i w Pompejach przebywa dopiero od niewiele ponad roku. Wystarczająco długo jednak, aby się zorientować, że - jak sam powiada - "w tym mieście nie utorowała sobie dotąd drogi do praworządności". "Mnożą się natomiast przypadki pogwałcenia prawa. Ignorowanie ich oznaczałoby zamknięcie oczu na rzeczywistość, która jutro może okazać się nieodwracalna. Ten stan rzeczy powoduje przywyknięcie do zła, do grzechu, do bezprawia. Musimy przezwyciężyć tę mentalność i stworzyć nową, opartą na miłości. Nie wolno nam pertraktować ani paktować ze złem" - powiedział biskup Pompeji. Solidarność z bp Liberati wyrazili miejscowi politycy, a sprawą pogróżek pod jego adresem zajmie się parlamentarna komisja ds. walki z mafią.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.