Do Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu wrócił XV-wieczny brewiarz - odnotowało Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Po blisko trzech latach starań, Bibliotece Uniwersyteckiej udało się odzyskać średniowieczny brewiarz, który zaginął w czasie II wojny światowej. Znaleziono go w londyńskim domu aukcyjnym. - Ten rękopis jest dla nas bezcenny. Cieszymy się, że znowu będzie w naszych zbiorach. Widać, szczęście nam sprzyja, bo w październiku 2003 r. odzyskaliśmy fragment innego manuskryptu: XV-wiecznego Beliala - mówi Grażyna Piotrowicz, dyrektorka Biblioteki Uniwersyteckiej. Brewiarz, który oficjalnie zostanie zaprezentowany w najbliższy wtorek najprawdopodobniej został skradziony w czasie wojny. - W 1943 r., w obawie przed bombardowaniami zbiory biblioteki, do której rękopis należał, zostały wywiezione w skrzyni do pałacu w Ramułtowicach - opowiada Piotrowicz. - Po wojnie skrzynie odnaleziono, ale brewiarza w nim nie było. Wiedzieliśmy o nim tylko z zachowanej dokumentacji. Trzy lata temu rękopis pojawił się na londyńskiej aukcji. - Natychmiast poprosiliśmy o wstrzymanie sprzedaży. Anglicy kwestionowali nasze racje, twierdzili, że nie mamy wystarczających dowodów na to, że to jest nasz rękopis - opowiada dyrektorka. - W końcu, dzięki pomocy ambasadora i pełnomocnika spraw zagranicznych ds. restytucji dóbr kultury sprawę udało się załatwić. W ten sposób uniknęliśmy kosztownego procesu.
Informację podał sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Rustem Umierow.
W niebo wzbiły się słupy popiołu, które osiągnęły wysokość nawet 14 kilometrów,
Do zdarzenia doszło w niedzielę w świątyni Wat Rat Prakhong Tham w prowincji Nonthaburi.
Sześć osób zginęło. W kierunku ukraińskiej stolicy zostały wystrzelone m.in. rakiety balistyczne.
Postęp perinatologii sprawił, że lekarze diagnozują i leczą dzieci w łonie matki.
Najnowszy raport UNICEF opublikowany z okazji Światowego Dnia Dziecka.
Brak wiedzy o zarządzeniach narzucanych przez Rzeszę lub ich ignorowanie nie przystoi Jad Waszem