Do zgierskiej parafii Matki Boskiej Dobrej Rady przyjeżdżają setki dzieci z całego miasta, a nawet z Ozorkowa i Łodzi. W kościelnej świetlicy nauczyciele i studenci za darmo udzielają korepetycji - informuje Gazeta Wyborcza.
- Mamy 15 tys. wiernych. Wielu z nich się nie przelewa. Dużo jest bezrobocia i patologii - mówi ks. proboszcz Henryk Góra. Duchowny wspólnie z szefową parafialnej Akcji Katolickiej wpadli na niecodzienny pomysł, by pomóc wiernym. Postanowili zorganizować darmowe korepetycje. Wystarczyło jedno ogłoszenie w czasie niedzielnej mszy, a zaczęli się zgłaszać wolontariusze - nauczyciele i studenci. - Kiedy zapraszałem ludzi do współpracy, bałem się, że nikt nie będzie chciał za darmo pracować - mówi ks. Góra. Proboszcz oddał nauczycielom i uczniom część dawnych salek katechetycznych. Płaci za ich oświetlenie i ogrzewanie. Wkrótce było tylu chętnych, że spotkania trzeba było organizować trzy razy w tygodniu. Po południu od wtorku do czwartku na korepetycje do zgierskiej parafii przychodzi około 200 dzieci i 100 nauczycieli wolontariuszy. Barbara Chmielewska w łódzkiej Szkole Podstawowej nr 116 uczy kształcenia zintegrowanego i informatyki: - Wpadam do parafialnej świetlicy zawsze, kiedy mogę - zapewnia. - Staram się być przynajmniej raz w tygodniu. Pomagam w angielskim, matematyce i polskim uczniom podstawówek, czasem gimnazjalistom. Po to jestem nauczycielką, by dzielić się wiedzą z innymi. A zapłata? Obejdzie się bez niej. Na zajęcia do kościoła przychodzą dzieci, które naprawdę chcę się uczyć. Praca z nimi jest bardzo wdzięczna. Parafia Matki Boskiej Dobrej Rady z darmowych korepetycji jest znana w całym Zgierzu. Coraz częściej na zajęcia przyjeżdżają również uczniowie z Łodzi, odległego o kilkanaście kilometrów Ozorkowa i okolicznych miejscowości. 11-letniego Artura Marciniaka z Proboszczewic na lekcje przywozi tata. - Zawsze, kiedy potrzebuję, wsiadamy w samochód i problem z lekcjami jest rozwiązany - uśmiecha się chłopiec. Paulina Strzyczkowska na korepetycje do kościoła trafiła dzięki nauczycielom ze swojego Gimnazjum Nr 2. - Na lekcjach mówią nam, że jeśli ktoś ma problemy, może iść na korepetycje do kościoła - opowiada. - To, że nauczyciele przysyłają do nas dzieci, to najlepszy dowód na to, że nasza praca jest potrzebna - cieszy się Marianna Strugińska-Felczyńska, szefowa parafialnej Akcji Katolickiej.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.