Ze wszystkich mszy rezurekcyjnych odprawionych na placu św. Piotra w ciągu wieków nie było podobnej do tej, której byliśmy świadkami wczoraj - artykuł opublikowany przez londyński The Times w poniedziałkowym wydaniu omawia Polska Agencja Prasowa.
Msza zdominowana była przez człowieka, który brał w niej formalnie udział zaledwie przez kilka minut, ale którego obecność, lub w istocie jej brak, był istotą tego zebrania wiernych. Kiedy Jan Paweł II pojawił się w końcu w oknie swojego prywatnego apartamentu, jego odwaga, determinacja a także widoczne cierpienie były czymś oczywistym. Oddychał z wysiłkiem, próbował wydobyć z siebie coś więcej niż szept do mikrofonu i widać było, że najmniejszy ruch rąk przychodzi mu z trudem. Była to msza ciała i krwi Chrystusa, ale także łez w oczach wielu wiernych nad schorowanym, ale heroicznym najwyższym kapłanem. Wymowa tego wydarzenia stawała się jeszcze ostrzejsza przez pamięć o nietypowej sile, którą ten papież niegdyś demonstrował. Widok człowieka o takiej energii, który podróżował do wszystkich zakątków świata, w takim stanie jest szczególnie przygnębiający. To, że papież, który niegdyś mówił w imieniu milionów uciskanych - a w Europie wschodniej był katalizatorem jej wyzwolenia - nie jest obecnie w stanie wypowiedzieć zdania w swym własnym imieniu jest okrutną i palącą ironią - podkreśla The Times.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.