Mieliśmy wiele niezależnych od siebie sygnałów od więźniów w Guantanamo, że strażnicy odnosili się bez szacunku do Koranu - mówi Gazecie Wyborczej Vincent Lusser, rzecznik Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża.
Delegaci MKCK regularnie odwiedzają więźniów w amerykańskiej bazie w Guantanamo. Lusser nie chciał sprecyzować, na czym polegał "brak szacunku". - Nieważne w jaki sposób święta księga muzułmanów była bezczeszczona, ważne jest to, że miało to miejsce - dodał. Niedawna informacja "Newsweeka", że strażnicy wrzucali Koran do klozetu, by pognębić więźniów, spowodowała zamieszki w krajach muzułmańskich, w których zginęło co najmniej 17 osób. "Newsweek" kilka dni temu przyznał, że wiadomość nie była prawdziwa. Według Lussera problem profanacji Koranu w Guantanamo poruszano podczas rozmów przedstawicieli organizacji z władzami w Waszyngtonie. MKCK otrzymał zapewnienie, że podjęte zostaną odpowiednie kroki. I interwencja Waszyngtonu najwyraźniej była skuteczna. - Przypadki, o których mówię, miały miejsce w 2002 i 2003 roku. Później nie mieliśmy już od więźniów sygnałów o profanacji Koranu - zapewnił nas Lusser.
Grupa Kościołów, głównie z Afryki i Azji, ogłosiła swoje odejście od wspólnoty z Kościołem Anglii.
Małżeństwo to jedno z najszlachetniejszych powołań człowieka.
Ojciec Święty spotkał się z uczestnikami Jubileuszu Romów, Sinti i Wędrujących Społeczności.
Pierwsze miejsce - parafia pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Mońkach.
Jedna osoba zginęła, 23 poszkodowanych wraca do Polski, dwóch zostało w austriackich szpitalach.