Reklama

P. Raina: Wielką krzywdę robią o. Hejmo

Znany historyk Kościoła Peter Raina broni o. Hejmo zarzucając autorom opracowania Instytutu Pamięci Narodowej szereg nieścisłości.

Reklama

Dom Pielgrzyma odwiedzali od czasu do czasu Polacy pracujący w Watykanie. Otwarcie rozmawiano i plotkowano o sprawach poważnych i banalnych, które z pewnością nie stanowiły żadnej tajemnicy. O. Konrad nikomu nie zaszkodził, jeżeli o rozmowach tych rozmawiał z kimś innym. Agentom zaś potrzebna była byle jaka plotka dla centrali i dla nadania sobie ważności. Jakie dokumenty o. Konrad mógł przekazać agentom? Na pewno nie inne niż te, które i ja od niego otrzymałem i opublikowałem. Agenci może otrzymywali i komunikaty Episkopatu lub może społeczne tezy i krytyczne oceny ks. Blachnickiego. A ja te dokumenty także otrzymałem i opublikowałem. Nie było w tym nic tajemniczego. Według raportów, które cytują autorzy w/w opracowania o. Konrad nigdy nie rozmawiał z agentami zmuszony to tego szantażem. Więc jaki cel miał o. Konrad? Może chciał w ramach swoich możliwości łagodzić konflikty między lokalnymi władzami kościelnymi a Urzędem ds. Wyznań? Taka była polityka hierarchii kościelnej w latach 70-80. O. Konrad działał w tym duchu. Jemu nie chodziło o własne, prywatne interesy, lecz wyłącznie o Kościół. Nie "sprzedał" żadnych tajemnic, ani swojego zakonu, ani Kościoła. Jeżeli chodzi o "wynagrodzenia" od BND - czyli pracę "pod obcą flagą", to o. Konrad mógł wierzyć w to, że rzeczywiście BND chciał zbierać dokumenty dotyczące polskiego Kościoła. Jest rzeczą publicznie znaną na Zachodzie, że każdy wywiad ma swój oficjalny ośrodek naukowy, w którym pracują jawnie specjaliści z różnych dziedzin. Oni zupełnie legalnie kupują archiwa od prywatnych osób lub publicznych instytucji. Wystawiają rachunek i płacą. Skoro o. Konrad podpisał rachunek własnym nazwiskiem, był z pewnością przekonany, że materiał Biura Prasowego otrzyma BND, a nie wywiad polski. Ja nie widzę nic nielegalnego w postępowaniu o. Konrada. Jak mówiłem takie transakcje są normalne w życiu naukowym na Zachodzie. Oczywiście nielegalne jest, jeżeli dana osoba handluje materiałami dotyczącymi tajemnicy państwa. Materiał, który o. Konrad dostarczył temu samozwańczemu agentowi z BND, był niczym innym jak materiałem z Biura Prasowego w Rzymie, gdyż do żadnego innego, a tym bardziej tajnego materiału z Polskiej Sekcji w Sekretariacie Stanu o. Konrad nie miał dostępu. A marki niemieckie, jakie o. Konrad otrzymywał wydał on na pewno nie na własne potrzeby, lecz na sprawy charytatywne. Właśnie od roku 1981 w Rzymie pojawiło się mnóstwo Polaków z kraju, dla których pierwszym miejscem szukania pomocy była Via Pfeiffer. Sam byłem wielokrotnie świadkiem ilu ludziom, młodym i starszym o. Konrad pomagał w okresie od 1981 do 1989. Opisując tło historyczne w swoim w/w opracowaniu autorzy tak przeplatają je "działalnością" o. Hejmo, jak gdyby był on głównym aktorem w rękach SB przy kształtowaniu stosunków Kościół - PRL-Watykan. Takiej roli o. Konrad nigdy nie odgrywał, i nawet nie był w stanie jej wykonać. Metodologia wybrana przez autorów jest niewłaściwa, a także fatalna w skutkach. Prowadzi ona bowiem do fałszywych i bardzo krzywdzących dla osoby o. Konrada wniosków. Nie jest dla mnie jasnym, dlaczego akurat w przypadku o. Konrada IPN prowadzi polowanie na czarownice. A jeszcze trudniejsze do zrozumienia jest pochopne i nieprzemyślane postępowanie władz kościelnych wobec o. Konrada. Miejmy jednak nadzieję, że boska sprawiedliwość ochroni tego szlachetnego, oddanego Kościołowi kapłana.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
-1°C Sobota
rano
1°C Sobota
dzień
2°C Sobota
wieczór
0°C Niedziela
noc
wiecej »

Reklama