W związku z protestami mieszkańców Miasteczka Śląskiego i publikacjami prasowymi, dotyczącymi odwołania administratora miejscowej parafii ks. Grzegorza Dewora, biskup gliwicki Jan Wieczorek wydał oficjalny komunikat. **Przyślij nam swój komentarz pod adres wiara@wiara.pl**
4. Proszę kapłanów i wierny Lud o modlitwę w intencji parafii Miasteczko, żeby Bóg - Ojciec wszelkiego dobra przez łaskę Ducha Świętego wydobył z serc ludzi dobro i wyciszył emocjonalnie wzburzone umysły. Jan Wieczorek Biskup Gliwicki Gazeta Wyborcza relacjonuje od kilku dni całą sprawę w atmosferze sensacji, a w wydaniu piątkowym (Gazeta w Katowicach) zamieściła komentarz negujący prawo władzy kościelnej do podejmowania decyzji wbrew opinii części wiernych. Zamieszczamy zarówno informację, którą opublikowała dziś GW, jak i komentarz Józefa Krzyka: Ksiądz z Miasteczka Śląskiego nie posłuchał biskupa W czwartek minął termin, do którego ks. Grzegorz Dewor powinien wyprowadzić się z administrowanej przez siebie parafii w Miasteczku Śląskim. Na wyjazd księdza nie zgadzają się parafianie, a jemu samemu za nieposłuszeństwo wobec dekretu biskupa grożą kościelne kary Wczoraj rano ks. Dewor miał pożegnać się ze swoimi wiernymi. Odprawił mszę świętą, ale się nie pożegnał. Wejścia do plebanii strzegło kilkadziesiąt osób, które zapowiadały, że księdza nie wypuszczą. Część z nich przychodzi tu codziennie już od kilkunastu dni. Przyjechała też grupka studentów - wychowanków ks. Dewora z jego poprzedniej parafii. - Ksiądz nas wyprowadził na ludzi, to się go teraz nie wyprzemy - mówili. Po południu, gdy ludzie wracali z pracy, tłum zgęstniał. Dekret nakazujący mu opuszczenie parafii w Miasteczku Śląskim wydał biskup gliwicki Jan Wieczorek. Nie musiał uzasadniać swojej decyzji, ale parafianom, którzy przyszli prosić go o wycofanie dekretu, mówił m.in. o kłopotach alkoholowych ks. Dewora. Mieszkańcy Miasteczka Śląskiego nie chcieli jednak słyszeć o wyjeździe kapłana. Zablokowali wejście do plebanii, a ponad dwa tysiące osób (prawie połowa mieszkańców miejscowości) podpisało się pod listem protestacyjnym. Do zmiany zdania nie namówił ich nawet kanclerz kurii ks. Bernard Koj. Ludzie bronią ks. Dewora przed przenosinami, bo uważają, że na żadną karę nie zasłużył. - Nigdy nie widziałam go pijanego. Za to jest pracowity i skromny, jak nikt inny, nawet auta nie ma - mówiła wczoraj jedna z pikietujących przed plebanią kobiet. - Gdyby był złym człowiekiem, to byśmy tu przecież od trzech tygodni nie stali - dodała inna. Sam ks. Dewor nie potrafi zdecydować, co ma zrobić. Podkreśla, że wie o obowiązku posłuszeństwa wobec biskupa, ale nie chce zostawić parafian.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.