Groźna, zakonspirowana sekta przenika do świata polityki i instytucji finansowych. W powiązanych z nią organizacjach działają znani politycy i uczeni - przestrzega Rzeczpospolita.
Członek grupy, którego ogarniają wątpliwości i próbuje uciekać, jest poddawany praniu mózgu. Dokumenty, do których dotarła "Rz", opisują takie praktyki, eufemistycznie nazywane w sekcie "próbami". Elementem prania mózgu było także pisanie upokarzających dla członków sekty elaboratów, w których wyrzekali się intelektu i deklarowali ślepe posłuszeństwo "nauczycielowi". "Po czterodniowej nieobecności, mojej nieobecności, odbyła się rozmowa między szefową a mną" - pisze jeden z członków grupy. - "Walka z intelektem jest trudna i długotrwała, tym cięższa, im dłużej w ciągu życia intelekt nie był ograniczany. Walkę tę wygrywa uczeń z pomocą nauczyciela. Niezbędna do zwycięstwa jest jednocześnie praca "nauczyciela" i zaangażowanie ucznia. Ucieczka jest efektem tego, że intelekt nie wytrzymuje nacisku rzeczywistości. (...) Kiedy się nie przeciwstawia woli i wiary intelektowi, to on przejmuje władzę i kieruje człowieka ku zagładzie. Ani sam nauczyciel bez współpracy ucznia, ani sam uczeń nie polegając na nauczycielu, nie są w stanie pokonać intelektu ucznia. (...) Nie należy ulegać intelektowi. Tworzyć ścisłą koalicję z nauczycielem przeciw intelektowi". Związki pod kontrolą Przywódca sekty decyduje o związkach zawieranych przez jej członków. - W ramach grupy są wyznaczane pary. Decyduje o tym "Kundalini", a jego decyzje przekazuje członkom grupy Małgorzata Pawlisz - mówi Rafał. - Takie "rodziny" są bardzo ważne, bo sekta wiążeduże nadzieje z dziećmi, które rodzą się z tych związków. Dzieci są wychowywane według ścisłych zaleceń "nauczycieli". Obowiązuje surowa dyscyplina. Kilkuletnie maluchy są poddawane praniu mózgu, zmuszane do ciągłego przepisywania haseł m.in. o nieomylności "nauczycieli". Nieposłuszeństwo jest traktowane jako przejaw braku wiary i w brutalny sposób karane. Przywódcy sekty wymyślili dla tego eufemistyczne określenie "ograniczanie". W jednym z e-maili wysłanych przez Marka, zbuntowanego członka sekty, znajduje się opis takiego rytuału. Z listu wynika, że polegał on na brutalnym pobiciu 3-4-letniej dziewczynki przez Małgorzatę Pawlisz. "Największą przyjemność przynosiło "Mistrzom" "ograniczanie" dzieci, im mniejszych, tym lepiej" - pisał zbuntowany członek sekty. Nasi rozmówcy mówią, że wyrwanie się spod wpływu sekty jest praktycznie niemożliwe. Nawet osoby, które w przeszłości odeszły z sekty, potajemnie utrzymują kontakty z "nauczycielami". Tak było w przypadku jednego z informatorów "Rz". Po rozmowie, w której zapewniał o odejściu z sekty, ostrzegł jej przywódców, że interesują się nimi dziennikarze. Dzięki temu Małgorzata Pawlisz odwołała umówione spotkanie, a jej współpracownicy zaczęli palić dokumenty. - Sekta nie pozwala zerwać - mówi jeden z rozmówców "Rz". BERTOLD KITTEL, JAROSŁAW JABRZYK Więcej o działalności sekty w programie "Superwizjer" TVN w niedzielę o godz. 22.25
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.