Między innymi na pytanie "Czy zawsze wyznawał Pan zasady moralności katolickiej, czy też żył według maksymy "sex, drugs and rock and roll"?" odpowiada w wywiadzie dla Kulisów (Życie Warszawy) Jan Pospieszalski.
- Robi Pan bardzo wiele dla propagowania tradycyjnych wartości katolickich w TVP. Fakt, że ojciec Rydzyk Pana ignoruje, to chyba dla Pana policzek? - Ja absolutnie nie czuję się spoliczkowany przez Radio Maryja. Taki jest ich wybór? Trudno. Ja nadal będę ich zapraszał, bo sądzę, że jest to bardzo ciekawe środowisko. Wykonali gigantyczną pracę, gdyż w języku Radia Maryja odnalazła się ogromna grupa ludzi odrzuconych, pokiereszowanych przez przemiany ustrojowe, lekceważonych przez elity. To trzeba zrozumieć, choć oczywiście na antenie Radia Maryja pojawiają się, tak jak w wielu programach na żywo – również i u nas – treści absurdalne. Ja się nie zgadzam z wieloma słyszanymi tam opiniami, które po prostu ranią Kościół, biskupów... - Lecha Wałęsę... - Nie, nie, chwileczkę. Uważam, że akurat sprawa przeszłości Lecha Wałęsy domaga się wyjaśnienia. A agresja Wałęsy w stosunku do osób, które pytają go o przeszłość, jest dla mnie czymś niedopuszczalnym. - Do swojego studia zaprasza Pan bardzo mało polityków. Nie lubi ich Pan? - W większości są niestety nudni, klepią w kółko swoje wyuczone kawałki. Tym bardziej teraz, przed wyborami, obowiązuje ich logika partyjna, więc trudno im wyskoczyć poza obowiązujący schemat autopromocji. Dlatego jeśli zapraszam któregoś z nich, to z reguły nie jako polityka. Na przykład w dyskusji o Kościele gościłem Marka Jurka nie jako posła PiS, tylko katolika, który realizuje to w działalności publicznej. Obecnie jest Pan znany głównie jako twórca publicystyki, ale kiedyś robił Pan karierę jako muzyk rockowy, m.in. w „Czerwonych Gitarach”... I w dalszym ciągu jestem muzykantem. - ...a muzykanci, jak wiadomo, prowadzą na ogół swobodny tryb życia. Czy zawsze wyznawał Pan zasady moralności katolickiej, czy też żył według maksymy „sex, drugs and rock and roll”? - Przyznaję, że cała moja rockandrollowa przeszłość obfitowała w rzeczy, o których najchętniej chciałbym zapomnieć. Były też przypadki, których po prostu dziś się wstydzę. Pana określenie „sex, drugs and rock and roll” na pewno trochę oddaje to, jak kiedyś żyłem. - Miał Pan wiele partnerek? - To pytanie jest poniżej poziomu dyskusji, którą prowadzimy. Proszę o następne. - Bardzo Pan nadużywał alkoholu? - Tak jak już powiedziałem – były wstydliwe sprawy. W latach 80. panowała beznadzieja po zamordowaniu wolnościowego ruchu Solidarności. Środowisko muzyczne buntowało się, śpiewano: „Myślę, że ta zima kiedyś musi minąć” i tym podobne. Czułem się elementem tego środowiska, to było naprawdę fantastyczne, ale rzeczywiście niosło ze sobą również mało ekologiczne zachowania. - Co spowodowało przełom, który przeobraził Pana z rockowego luzaka w obrońcę tradycyjnej moralności?
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.