- O kształcie Kościoła nie decyduje to, że Ratzinger wykrztusi z kartki trzy słowa po polsku - powiedział w wywiadzie dla Życia Warszawy, religioznawca, prof. Zbigniew Mikołejko. Skomentuj ten wywiad **wiara@wiara.pl** lub [porozmawiaj o nim na FORUM :.][1] [1]: http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?t=4680
- Jutro upływa setny dzień pontyfikatu Benedykta XVI. Czy papież zaskoczył czymś Pana w czasie tych pierwszych 100 dni? - Niczym. Papież pojechał właśnie na wakacje, ale, moim zdaniem, właściwie jest na wakacjach przez całe te 100 dni. To bardzo bezbarwny pontyfikat. Nie zdarzyło się nic, co w jakiś sposób określiłoby jego charakter. Za poprzedników Ratzingera działo się coś ważnego, podejmowano zasadnicze decyzje. Jan XXIII – to sobór, Paweł VI – druga sesja soboru. Za Jana Pawła II mieliśmy jeden wielki spektakl – niezwykle ciekawy, intensywny, bogaty w treści. A teraz mamy do czynienia z człowiekiem, który po prostu sobie tkwi w Watykanie. - Brakuje mu koncepcji pontyfikatu? - Jest intelektualnie sprawnym, niezłym teologiem, ale w warstwie emocjonalnej wydaje się jakiś niedojrzały, wręcz dziecinny. Widać to w sytuacjach, gdy nie występuje jako stróż doktryny wiary. Proszę zauważyć, że kultura masowa świetnie to wyczuwa, produkując te wszystkie misie--benedykty, lalki papieskie, wykorzystując jego fascynacje Pończoszanką itd. - Potwierdzają się przypuszczenia, że pontyfikat Ratzingera ma być z założenia przejściowy? - Być może. Jako ciekawostkę można podać fakt, że ze wszystkich sześciu papieży niemieckich w historii żaden nie rządził długo. To było jednak w średniowieczu; dziś ludzie żyją znacznie dłużej, a papieże są pod dobrą opieką medyczną. Czy będziemy więc świadkami 10-15 lat pontyfikatu, w czasie którego nic znaczącego się nie zdarzy? Zobaczymy. - Na apel papieża i Kościoła włoskiego Włosi zbojkotowali ostatnio referendum na temat liberalizacji ustawy o sztucznym zapłodnieniu. Czy nie jest to sygnał, że Kościół ma jednak szansę przekonać społeczeństwa zachodnie do swej twardej postawy w sprawach moralnych? - Według mnie, to referendum nie było sukcesem Kościoła. Społeczeństwa Europy są dziś niechętne udziałowi we wszelkich referendach i głosowaniach. Po drugie, ta sprawa jest bardzo trudna do oceny, nie tak jednoznaczna jak np. aborcja czy rozwody, więc ludzie po prostu nie wiedzieli, jak głosować. Tak naprawdę Włosi nie bardzo przejmują się apelami Kościoła. Gdy bliski współpracownik Ratzingera wezwał do nieczytania „Kodu Leonarda da Vinci”, to w ciągu następnych dni zanotowano we Włoszech ogromny wzrost sprzedaży tej książki. Generalnie rzecz biorąc, proces obojętnienia wobec instytucjonalnej religii cały czas ulega na Zachodzie pogłębieniu.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.