Sędzia Ferdinando Imposimato, który od lat prowadzi śledztwo ws. zamachu na Jana Pawła II, w wywiadzie dla Życia Warszawy opisuje mechanizm terroru i manipulacji Moskwy.
- Służby wschodnie zintensyfikowały swe działania po tym, jak w 1982 r. Agca zdecydował się przerwać tamę milczenia. Wymienił nazwiska agentów bułgarskich, których latem 1980 r. poznał pod fałszywymi nazwiskami, dyplomatów z Sofii, którzy pomogli mu w Rzymie i inne osoby zamieszane w spisek. Jak wspomniałem, podał mnóstwo szczegółów. Opowiadał też o szpiegostwie uprawianym przez Szare Wilki na rzecz Bułgarii i ZSRR. - Jak wyglądały Pana spotkania z Agcą? - To inteligentny, nieźle wykształcony człowiek. Przyznam, że można do niego poczuć pewnego rodzaju sympatię. W 1983 r. wyznał mi, że został zmuszony do podważenia podczas procesu bułgarskiego śladu, bo zrozumiał, że nie ma innego wyjścia. Dlatego udawał psychicznie chorego. W istocie był pionkiem w międzynarodowym spisku. - Ale Szare Wilki pionkiem nie były? - Odegrały ważną rolę w zamachu. Na placu św. Piotra byli, poza Agcą, przynajmniej dwaj inni członkowie Szarych Wilków. Jednym z nich był Oral Celik. Innego, uciekającego z pistoletem, sfotografował dziennikarz Lowell Newton. Jednak Szare Wilki były w służbie wywiadu bułgarskiego. Gdy ZSRR i Bułgarzy poczuli, że prawda może wyjść na jaw, przygotowali kontrofensywę przeciw sędziom Martella i Albano, jak również przeciwko mnie, ponieważ mocno zajmowałem się zamachem na papieża i Lecha Wałęsę. - Jakie jeszcze służby brały udział w tej grze? - W sierpniu 1982 r. minister spraw wewnętrznych Bułgarii Stojanow napisał do ministra spraw bezpieczeństwa NRD Mielkego zakodowany list, w którym naciskał na zdecydowane wsparcie szefa Stasi gen. Markusa Wolfa w działaniach przeciw wrogom Bułgarii. Stojanow naciskał na Stasi, aby przyspieszyło przygotowanie dokumentów do dezinformującej operacji pod kryptonimem Papież. Akcja zakończyła się sukcesem. - Dlaczego Pan tak sądzi? - Nie do uwierzenia, ale śmiertelny cios śladowi bułgarskiemu zadała zachodnia prasa. W listopadzie 1982 r. Henry Kamm napisał w „New York Timesie”, że izraelskie i zachodnioniemieckie tajne służby bezpieczeństwa, które zajmują się terroryzmem międzynarodowym, są sceptyczne co do podejrzeń o udział służb bułgarskich w zamachu. Kamm pisał, że oskarżenie zostało spreparowane przez włoskie służby. Od tego czasu zachodnie gazety podjęły zmasowany atak na śledztwo. Natomiast Bułgarzy twierdzili, że oskarżenia były owocem machinacji CIA. Propagandowa akcja i odwołanie przez Agcę zeznań zniszczyły śledztwo w sprawie bułgarskiego tropu. - Ale w 2002 r., podczas wizyty w Bułgarii, papież też oświadczył, że nie wierzy w bułgarski ślad. - Uczynił tak, aby móc pojechać do Bułgarii. Ale kiedy napisałem do niego list i opisałem spisek KGB i Bułgarów, odpisał mi, że jest zadowolony z mojego śledztwa i nakłonił mnie, abym kontynuował „ścieżkę prawdy i sprawiedliwości”. Przechowuję ten list z wielką dumą. - Czy w czasie swego śledztwa zaglądał Pan do polskich archiwów? - Jeszcze nie, ale mam taki zamiar. Śledztwo zamierzam prowadzić do końca swoich dni, bo jak nauczał nas Ojciec Święty Jan Paweł II, nie należy się lękać.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.