Sprawiedliwie, z umiarkowaniem, w prawdzie... Wystarczyłoby.
Nie wiem, czy przyniesie jakikolwiek skutek. Ale dobrze, że się ukazał. Mowa o Komunikacie Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Społecznych o przeciwdziałaniu podziałom i wrogości.
To, co dzieje się w naszym kraju... Z jakim okresem to porównać? Chyba tylko z końcówką lat osiemdziesiątych, gdy prym w rządowych mediach wiódł niejaki Jerzy Urban. Nie tylko to, że politycy, a za nimi zwykli ludzie się kłócą. Że wypominają sobie takie czy inne słowa albo takie czy inne działania. To w sytuacji różnych sprzecznych interesów normalne. Chodzi jednak o środki, jakich w tym sporze się używa. Kłamstwo? Złe, ale gdy człowiek używa go broniąc się przed ujawnieniem ciemnych spraw, też jakoś jeszcze zrozumiałe. Tymczasem w naszym życiu publicznym codziennością stało się używanie go dla zaatakowania przeciwników. Rzuca się na nich różne niecne podejrzenia, feruje się różne pochopne, podejmowane bez głębszego rozeznania spraw, sądy (np. wysyłając sygnał „prokuratura zajmuje się sprawą”, choć to sądy decydują o winie). Najgorsze zaś, że normą stało się posługiwanie ordynarnym oszczerstwem. „Kłamcie, kłamcie, zawsze coś z tego zostanie” – miał mówić minister propagandy III Rzeszy. Cóż, znalazł w Polsce trzeciej dekady XXI wieku pilnych i uzdolnionych w manipulacjach wszelakich uczniów.
Wszystkie strony sporu winne? No, pewnie tak. Tyle że na pewno nie wszystkie w jednakowym stopniu. Zwłaszcza w tym posługiwaniu się pochopnym sądem i oszczerstwem. Ale... Czytelnicy swój rozum mają, szanując go nie chcę narzucać w tej kwestii swojej opinii....
Wracając do komunikatu rady episkopatu... Zwrócono w nim uwagę na problem tzw „mowy nienawiści” (swoją drogą czemu nie mowy nienawistnej). Tak, w przestrzeni publicznej pojawia się pomysł, żeby uspokoić nastroje przez jej penalizację. Tylko kto miałby rozsądzać co nią jest, a co nie? Czy opinia, z którą się nie zgadzam, jest zaraz wyrazem nienawiści wobec mnie? Internet obiegł niedawno mem z ekspedientką pytająca pewną znana postać życia publicznego, czy na zakupiony towar chce fakturę czy paragon? A owa postać odpowiada pytaniem „za co ty mnie tak nienawidzisz?”. Znamienne.
Słusznie zauważają członkowie Rady, że karanie za „mowę nienawiści” - czyli de facto za to, co na lewicy zwykło się za mowę nienawiści uważać - byłoby blokowaniem dyskusji o różnych ważnych sprawach, także światopoglądowych, a nawet naukowych (jak dyskusja od kiedy mamy do czynienia z nowym życiem). Czyli byłoby skasowaniem jednego z podstawowych praw człowieka: prawa do wolności wypowiedzi. Na pewno jednak – i tu nie ma wątpliwości, ale tego jakoś zwolennicy karania za słowa nie chcą widzieć – wyrazem nienawiści jest świadome posługiwanie się wyolbrzymianiem win do granic absurdu, rzucaniem fałszywych podejrzeń i ordynarnym oszczerstwem. I tak sobie myślę... że gdyby za tak rozumianą „mowę nienawiści” chciano karać, to sporo osób z czołówek programów informacyjnych musiałoby płacić grzywny albo wręcz znaleźć się w więzieniu.
W sumie to proste, nie? Gdyby powiedzieć „staramy się być w sądach sprawiedliwi, staramy się trzymać prawdy, staramy się ukazywać sprawy we właściwych proporcjach” rozpalone emocje znacznie by przygasły. Niestety... Jak to mówiła pewna pani od demonstracji przeciw życiu? Dobre jest to, co jest skuteczne. A kłamstwo często bywa skuteczne. Tyle że do czasu...
No i jeszcze jedno. Człowiek, który podczas Mszy nie bije się szczerze w swoje piersi powtarzając „moja wina” bardzo często staje się wobec siebie bezkrytyczny. I chyba nawet zaczyna wierzyć we własne kłamstwa...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W śledztwie ws. darowizny Orlenu dla Watykanu w pandemii podejrzenie szkody na ponad 4,2 mln zł.
Chiny będą tez kontrolować ekspport wolframu, telluru, rutenu, molibdenu...
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski rozmawiał o tym z Donaldem Trumpem już jesienią 2024 r.