Nie jest łatwo zostać ceremoniarzem w diecezji sosnowieckiej - twierdzą lektorzy, którzy przez trzy dni, do 30 października uczestniczyli w przygotowaniu do tej funkcji w Domu Młodzieżowym w Grabowej.
Aby otrzymać tytuł ceremoniarza, przez dwa lata trzeba uczestniczyć w czterech takich weekendach. N pomysł zorganizowania kursu na ceremoniarza wpadł dwa lata temu ks. Janusz Stach. W pierwszym kursie uczestniczyło 19 osób, w drugim 21, a obecnie 44 uczniów gimnazjów i liceum. – Najwięcej przyjechało lektorów z Sosnowca Zagórza i centrum, z Sułoszowej, Jaworzna Niedzielisk, Będzina Syberki – wylicza w rozmowie z KAI ks. Stach. W czasie trwania kursu przyszli ceremoniarze poznają m.in. Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego, wzorcową liturgię, komendy łacińskie i polskie używane w czasie liturgii, fonetykę, obrzędy poszczególnych sakramentów czy Mszę św. po łacinie. – Niektórzy z ceremoniarzy są już tutaj kolejny raz, są do tego przygotowani, dlatego prowadzą zajęcia z młodszymi kolegami. Sami przynaglają mnie do pracy, proponując np. stworzenie diecezjalnej kroniki ministranckiej czy jednolitych legitymacji – opowiada ks. Janusz. Dwudniowe szkolenie w Grabowej zakończył wspólny obiad. – My się ptasiej grypy nie boimy, dlatego nasze panie z kuchni zaserwowały kurczaki – z uśmiechem tłumaczą przyszli ceremoniarze. W sobotni wieczór zostali natomiast zerwani z łóżek na wieczorną „zapiekankę a’la ksiądz” przygotowaną własnoręcznie przez księdza Stacha. – Przez cały rok spotykam się z prawie dwoma tysiącami ministrantów, lektorów i ceremoniarzy z naszej diecezji. Jak obliczam, w sumie jest ich w diecezji około 5 tysięcy. Nie jest to mało, dlatego muszą przejść specjalną formację, aby liturgia w naszych parafiach była coraz piękniejsza – deklaruje diecezjalny duszpasterz służby liturgicznej ołtarza.
Według FSB brał on udział w zorganizowaniu wybuchu na stacji dystrybucji gazu.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.