Za porwanie dwóch prawosławnych metropolitów syryjskiego miasta Aleppo odpowiadają czeczeńscy rebelianci. Tak twierdzi wielki mufti Syrii Ahmad Badreddin Hassoun.
W wywiadzie dla telewizji CNN duchowy przywódca syryjskich muzułmanów ujawnił, że od uprowadzenia hierarchów, tj. od 22 kwietnia, jest w kontakcie z porywaczami. Według niego „nie są oni Arabami i nie są z Syrii. Pochodzą z Czeczenii". Zapewnił on także, iż prowadzi negocjacje celem uwolnienia Gregoriosa Ibrahima i Boulosa Yazigi. „Spodziewaliśmy się, że porywacze zwolnią biskupów w czasie prawosławnych świąt Wielkanocnych, ale nasze warunki nie zostały przyjęte – powiedział mufti – Staramy się dostosować do ich wymagań. Proponowaliśmy już pieniądze i wymianę więźniów”. Na pytanie o miejsce pobytu metropolitów Wielki Mufti nie udzielił jasnej odpowiedzi. Dodał jednak, że porywacze są gotowi zwolnić zakładników po interwencji Arabii Saudyjskiej, Kataru i Turcji.
Nie wiadomo zatem, czy wcześniejsze doniesienia o pobycie uprowadzonych w wiosce niedaleko od Aleppo są prawdziwe. Miał o tym zapewnić przywódca syryjskich rebeliantów Dżurdż Sabra w rozmowie telefonicznej z liderem libańskiej opozycji.
Dzień wcześniej w wypadku autobusu szkolnego zginęła 15-latka.
Na liście pierwszy raz pojawił się opiekun osoby starszej i opiekun w domu pomocy społecznej.
Akta sprawy liczą prawie tysiąc tomów i wciąż ma ona charakter rozwojowy.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.