Pojawienie się dzisiejszych Mikołajów w Boże Narodzenie można tłumaczyć jako swoisty przejaw laicyzacji twierdzi o. prof. Leon Dyczewski, socjolog kultury z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
- O czym świadczy zanikanie rozumienia symboli? Ludzie bombardowani produktami massmediów przestają się interesować sprawami wiary? - Przyczyny tego zjawiska są złożone. Jedną z nich jest tzw. zmasowane propagowanie kultury socjalistycznej w okresie PRL, kiedy nie było prasy i książki religijnej w wystarczających nakładach. Później doszły laickie treści kultury masowej. Tak więc w ostatnich dwóch-trzech pokoleniach została zachwiana świadomość religijnych znaczeń wielu przedmiotów i zachowań symbolicznych. Przykładem braku poprawnej znajomości symboli są też litery K+M+B, które wypisujemy corocznie na drzwiach, i dodajemy do nich kolejny rok, np. 2006. Większość ludzi odczytuje te litery jako inicjały trzech Mędrców „Kacper, Melchior, Baltazar”, przybyłych do Betlejem, by złożyć hołd Panu Jezusowi. Interpretacja ta jest błędna, a można nawet powiedzieć – bezsensowna. Bo co wspólnego z moim mieszkaniem i nadchodzącym nowym rokiem mają owi Mędrcy ze Wschodu? Otóż owe trzy litery K+M+B są inicjałami trzech łacińskich słów „Christus Mansionem Benedicat” i po polsku znaczą: „Chryste, błogosław temu domowi”. Ludzie, którzy nie znali łaciny, błędnie związali te trzy litery z imionami Mędrców i ta interpretacja stała się powszechna. - Papież Benedykt XVI mocno podkreślił ostatnio znaczenie światła jako symbolu Bożego Narodzenia. Czy dlatego, że widzi jakieś zagrożenie dla tego symbolu? - Światło jest ściśle związane z Bożym Narodzeniem, bo Chrystus to przecież największa światłość, która przyszła na świat. Papież przypomina o tym, bo widzi wielką potrzebę interpretacji symboli religijnych. Są one ostatnio coraz częściej wykorzystywane przez różnego rodzaju dekoratorów w celach komercyjnych. Przechwytują oni symbole religijne, bo są ładne, ludzie są z nimi zżyci i one przyciągają ludzi. - Hipermarkety kuszą klientów np. za pomocą choinkowych świateł... - No właśnie. - Benedykt XVI powiedział też, że „adwent jest zanieczyszczany przez handel”. Ale przecież to dzięki handlowcom symbole religijne są wszędzie obecne... - Są obecne, ale nie mają wydźwięku religijnego. Są skradzione światu religijnemu i ogołocone z głębokich treści odnoszących nas do innego życia niż to, jakie oferuje supermarket. Świetlista gwiazda w hipermarkecie w okresie Bożego Narodzenia przestaje być symbolem odnoszącym widza do Króla Niebieskiego, który przyszedł na ziemię. Nie oznacza też drogi, którą przeszli Mędrcy do Betlejem. Jest tylko sygnałem i mówi: masz iść w określone miejsce, gdzie kupisz jakieś rzeczy. - W Cieszynie wystawiono na widok publiczny postać „prawdziwego św. Mikołaja”, który jest inny od tych popularnych Mikołajów z naszych ulic. To przykład troski Kościoła o tradycję? - Mikołaj był postacią historyczną i jako biskup nosił szaty stosowne do swojej funkcji. To my dobraliśmy mu później ten czerwony kubrak. Generalnie tej postaci nie powinniśmy wiązać z Bożym Narodzeniem, tylko z dniem 6 grudnia, bo wtedy jest dzień św. Mikołaja, który słynął z dobroci i nosił dary ubogim ludziom. Główną postacią Bożego Narodzenia jest Jezus Chrystus, a nie św. Mikołaj. Pojawienie się dzisiejszych Mikołajów w Boże Narodzenie można tłumaczyć jako swoisty przejaw laicyzacji. Ale można też potraktować ich jako symbol obdarowywania się w święta Bożego Narodzenia prezentami. Czynimy to w wigilijny wieczór i angażujemy do tego św. Mikołaja. Dzisiejsi Mikołajowie z Grenlandii – wysłannicy supermarketów, chodzący po ulicach miast – nie mają jednak nic wspólnego ani ze św. Mikołajem, ani z Bożym Narodzeniem.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.