Metropolita krakowski abp Stanisław Dziwisz, wieloletni osobisty sekretarz Jana Pawła II został przez Benedykta XVI włączony do kolegium kardynalskiego.
Ścieżka obok drogi Według kard. Nagy’ego, lata 1963–1978 były w życiu ks. Stanisława czasem wielkiej nauki i dynamicznego w niej postępu, „nauki obejmującej coraz to szerszy i głębszy krąg problematyki, od życia archidiecezji poczynając, a na śmiertelnym zmaganiu się Kościoła polskiego z antyludzkim systemem kończąc”. W roku 1978 obronił pracę doktorską na Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie. Nosiła tytuł „Kult św. Stanisława w Krakowie do Soboru Trydenckiego”. „Ks. Stanisław Dziwisz z zaangażowaniem przeżywał sprawy związane z kultem Męczennika ze Skałki, dodając do prowadzonych nad tą wyjątkową postacią badań żar sumiennego, naukowego zaangażowania. Nadawało to ks. Dziwiszowi rangę wyjątkowego znawcy historycznej i liturgicznej problematyki św. Stanisława Szczepanowskiego” – uważa kard. Nagy. Czy zgłębiając tajniki życia i cześć oddawaną świętemu Biskupowi ze Szczepanowa przypuszczał, że zostanie jednym z jego następców? Nie wiadomo.Wiadomo, że 16 października 1978 roku zaczął się nowy etap nie tylko w życiu Karola Wojtyły. Równolegle do jego drogi wiodła ścieżka ks. Stanisława. Narzędzie w planach Bożych Które wydarzenie było dla abpa Stanisława najważniejsze w czasie trwającej ponad 26 lat służby u boku Następcy świętego Piotra? Można się domyślać na przykład na podstawie tego, o czym mówił, gdy w roku 2001 otrzymywał doktorat honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Wymowna była data uroczystości – 13 maja. Dokładnie dwadzieścia lat po zamachu na życie Jana Pawła II. „Nie będzie też wykładu – mówił wtedy. – Będzie raczej świadectwo – świadectwo człowieka, który zaledwie dotknął tajemnicy, choć może był w niej także – chociaż trudno mi to powiedzieć – narzędziem w planach Bożych, za to z całą pewnością jest naocznym świadkiem tego, jak przez dwadzieścia lat wypełnia się ów dar – dar życia Ojca Świętego”. Nie przypisuje sobie zasługi uratowania życia Papieża. Mówi: „Mogę powiedzieć, że w tamtej chwili jakaś moc niewidzialna wkroczyła, aby ratować zagrożone śmiertelnie życie Ojca Świętego”. O zamachu abp Dziwisz opowiada też na łamach ostatniej papieskiej książki „Pamięć i tożsamość”. Sposób, w jaki rozmawiał wtedy z Papieżem, mówi bardzo dużo o ich wzajemnych relacjach (jak twierdzą niektórzy – „rozumieli się bez słów”). To, w jaki sposób opowiada o tamtych dramatycznych chwilach, mówi bardzo dużo o nim samym: „Zapytałem Ojca Świętego »Gdzie?«. Odpowiedział: »W brzuch«. »Boli?« – »Boli«...
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.