Komunistyczna Partia Chin ma coraz większe problemy z tak zwanym religianctwem. Jako podaje agencja Asianews, przynajmniej 1/3 z 60-milionowej rzeszy członków partii należy do jakiejś wspólnoty religijnej, przeważnie buddyjskiej, a połowa z nich regularnie praktykuje swoją wiarę.
Na niewiele zdają się szkolenia z zakresu marksizmu i ateizmu dla umocnienia „światopoglądu naukowego”, czy też surowe dyrektywy Komitetu Centralnego. Co gorsza, chińscy komuniści coraz częściej przystępują do nielegalnych wspólnot religijnych, w tym do katakumbowego Kościoła katolickiego. Same władze partii uznały to za zjawisko w najwyższym stopniu niepokojące na wzór korozji drążącej mentalność poszczególnych członków i rozkładającej morale komunistów. „Religiantom” zagrożono wyrzuceniem z partii, jednak ci coraz mniej obawiają się represji. Zdaniem agencji Asianews taki stan rzeczy wynika z kilku czynników. Z jednej strony w Chinach notuje się wyraźnie upadek ideologicznej siły komunizmu i jego moralnej zwartości. Z drugiej strony gospodarcza liberalizacja Chin siłą rzeczy dała obywatelom więcej wolności życia prywatnego. Trzeci czynnik – związany z dwoma poprzednimi – to kryzys samej partii, która odnotowuje coraz mniej chętnych do wstąpienia w szeregi komunistów, przez co kryteria przyjęcia stały się mniej wymagające. Trafiają więc tam coraz częściej ludzie szukający doraźnej korzyści, a nie przekonani zwolennicy Marksa i Mao. To wszystko powoduje pośrednio mniejszą skuteczność zarówno represji wobec podziemnych wspólnot religijnych, jak i państwowych inicjatyw na rzecz ożywienia oficjalnej ideologii.
"To dzieło nie okazało się chwilową inicjatywą, ale nabrało poważnego charakteru".
"Mamy nowe incydenty w naszym regionie i na Morzu Bałtyckim co tydzień, prawie każdego dnia".
Abp Galbas zaprasza na spotkanie o ochronie życia i zdrowia psychicznego.
Wielu liderów nadal mierzy zaangażowanie przez pryzmat wyników i realizacji celów.
"Chowanie urazy jest jak trzymanie się rozżarzonego węgla z zamiarem rzucenia nim w kogoś innego".
"Weźmiemy na cel tych, którzy (...) ułatwiają obchodzenie sankcji".
Rosja i Białoruś mogą przeprowadzić w Polsce operacje sabotażowe oskarżając Ukrainę.