Fragmenty książki „Pozwólcie mi odejść" dzięki uprzejmości i za zgodą włoskiego wydawnictwa San Paolo publikuje Życie Warszawy.
Między innymi można przeczytać o ostatnich dniach Papieża: – W południe Papież pojawił się w oknie swojej prywatnej biblioteki, aby udzielić błogosławieństwa Urbi et Orbi tłumom zgromadzonym na Placu św. Piotra (...). Z powodu wzruszenia i cierpienia nie zdołał wypowiedzieć słowa (...). Ojciec Święty był głęboko wstrząśnięty tym wydarzeniem. Gdy oddalił się od okna, rzekł: „Lepiej byłoby, gdybym umarł, jeśli nie mogę wypełniać powierzonej mi misji”, i zaraz dodał: „Bądź wola Twoja... Totus Tuus”. Rankiem w sobotę 2 kwietnia, o godz. 7.30 została odprawiona msza św. w obecności Ojca Świętego, który zaczął wchodzić w początkową, jeszcze przerywaną fazę utraty świadomości. Późnym rankiem zarejestrowano gwałtowny skok temperatury. Około godz. 15.30 słabiutkim, przerywanym głosem Ojciec Święty poprosił po polsku, aby pozwolić mu odejść do Pana. Lekarze zdali sobie sprawę, że koniec jest nieunikniony i każdy nowy zabieg terapeutyczny na nic już się zda. Chwilę przed godz. 19 Papież zapadł w śpiączkę. Monitor rejestrował rosnący spadek czynności życiowych. Zgodnie z polską tradycją mała świeczka rozświetlała półcień pokoju, gdzie spoczywał gasnący Papież. O godz. 20 w nogach łóżka papieża, który był już w agonii, rozpoczęto odprawianie mszy św. z okazji Boskiego Miłosierdzia (...). Towarzyszyły jej polskie pieśni religijne, łącząc się z tymi intonowanymi przez młodzież i tłumy wiernych zgromadzonych na placu w modlitwie. O godz. 21.37 Ojciec Święty wydał ostatnie tchnienie.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.