Nie doszło do zawarcia ugody pomiędzy poznańskimi parlamentarzystami PiS - senatorem Przemysławem Alexandrowiczem i posłem Jackiem Tomczakiem - a oskarżającymi ich przedstawicielkami środowisk homoseksualnych.
Mimo że strony były zgodne co do treści wspólnego, pojednawczego oświadczenia, sprawa rozbiła się o to, kto ma za nie zapłacić. - Nie czujemy się winni, dlatego oświadczenie, jakie uzgodniliśmy, zawiera wyjaśnienie nieporozumienia, nie zaś przeprosiny. Proponowaliśmy, by obie strony pokryły koszty publikacji takiego oświadczenia po połowie, solidarnie, ale powódki nie wyraziły takiej zgody - powiedział "Naszemu Dziennikowi" senator Przemysław Alexandrowicz. "Przemysław Alexandrowicz i Jacek Tomczak oświadczają, że nie porównywali ani nie mieli zamiaru porównywać homoseksualizmu do zoofilii i nekrofilii. Wyrażają ubolewanie wobec tego, że sformułowania zawarte w relacjach z konferencji prasowej w listopadzie 2004 roku mogły sugerować, iż dokonano takiego porównania. Skarżące: Inga Kostrzewa, Agnieszka Kraska, Joanna Reniger, Sandra Rutkiewicz oświadczają, że przyjmują do wiadomości wyjaśnienia oskarżonych, a spór uznają za zakończony" - oświadczenie prawdopodobnie takiej treści pojawiłoby się w gazetach, gdyby w poniedziałek przed poznańskim sądem rejonowym doszło do ugody. - Nie jesteśmy winni, nie przegraliśmy procesu. Proponowaliśmy polubowne pokrycie kosztów po połowie; skoro nie chcą tego, to będzie proces - komentuje Tomczak. Proces dotyczy wypowiedzi i oświadczeń polityków podczas konferencji prasowej z 7 listopada 2004 r. Alexandrowicz był wówczas przewodniczącym Rady Miasta Poznania, a Tomczak radnym. W specjalnym oświadczeniu, zawierającym protest przeciwko decyzji prezydenta Ryszarda Grobelnego, udzielającej zgody na tzw. marsz równości, Alexandrowicz i Tomczak napisali m.in.: "szczególny niepokój budzi użyty przez organizatorów ogólny zwrot o tzw. orientacji seksualnej. Zwrot ten sugeruje, że chodzić tu może również o promowanie takich skłonności, jak pedofilia, zoofilia czy nekrofilia". Postępowanie polubowne toczyło się za zamkniętymi drzwiami, jednak, jak nieoficjalnie udało się nam dowiedzieć - duże emocje wywołała publikacja "Naszego Dziennika" sprzed miesiąca, w której ujawniliśmy, iż sąd zmniejszył opłaty jednej ze skarżących kobiet, uzasadniającej, że na utrzymaniu ma bezrobotną partnerkę. Sąd podjął taką decyzję, mimo że związki homoseksualne w Polsce nie są uznawane przez prawo. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, reprezentujący działaczki stowarzyszenia Lambda prof. Zbigniew Hołda zarzucił wczoraj adwokatowi oskarżonych mecenasowi Dariuszowi Szyndlerowi, że złamał zasadę niejawności postępowania, przekazując informację o tym fakcie. Mecenas Dariusz Szyndler nie był naszym informatorem, co więcej - w lutym br. odmówił komentowania całej sprawy. Zarzut reprezentanta skarżących jest tym bardziej kuriozalny, że sam prof. Hołda nie stronił wczoraj od kontaktów z dziennikarzami.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.