Mamy w redakcji remont. Panowie chętnie używają wiertarek i młotów. Może dlatego nasunęły mi się takie skojarzenia? Może. Ale pierwsza myśl jaka mi się nasunęła po dzisiejszej lekturze prasy była inna: czytanie gazet szkodzi zdrowiu. A u lekarza nie byłem.
To może nie jest najważniejsza wiadomość. Problem w tym, że z takich drobiazgów składa się całe życie. Na stronie A8 w Rzeczpospolitej w artykule „Ostatnia deska ratunku” o sprawie sprzed lat. W 2000 roku na dożywocie za morderstwo zostali skazani Marcin Chmielewski i Krzysztof Kaczmarczyk. Okazuje się, że w śledztwie na świadków mocno naciskano, by obciążyli skazanych. Nieważne? Bardzo ważne. W sprawie nie było podobno innych dowodów (np.śladów DNA) jak właśnie to wskazanie. Prokuratura w Białymstoku wyjaśnia teraz, czy faktycznie policjanci zniekształcili obraz sprawy. I co?
Zastanawiam się co by było, gdyby się okazało, że skazani są niewinni. Czy policjanci w jakiś sposób odpowiedzieliby za to, że spowodowali, iż ktoś kilkanaście lat przesiedział w więzieniu. Czy odpowiedziałby jakoś za to prowadzący wtedy sprawę sędzia. Nie sądzę. Uznano by za zwykły wypadek przy zasadniczo dobrej i uczciwej pracy. Bo państwo mocno chroni swoich funkcjonariuszy. Ale gardzi swoimi obywatelami.
Przesadzam? Na stronie A5 krótka notatka. „Będzie zarzut za atak na sędzię”. Chodzi o proces przeciwko gen. Kiszczakowi o jego odpowiedzialność za zabicie na kopalni „Wujek” górników w 1981 roku. Doniesienie złożyła sędzia Anna Wielgolewska. A dotyczył rzucenia w nią na sali sądowej tortem przez człowieka, któremu nie spodobało się, że część rozprawy dotyczącej stanu zdrowia oskarżonego – zresztą chyba słusznie – chciała utajnić. Jak napisano (szerzej) w Polska The Times sprawcy grozi grzywna, ograniczenie wolności lub nawet rok więzienia. Z Kolei Gazeta Wyborcza donosi, że szuka go policja z Warszawy i ze Śląska. Kto nim był? Zygmunt Miernik, działacz Solidarności z Huty Katowice, w czasie stanu wojennego internowany. Chichot historii. Krajowa Rada Sądownictwa stanowczo potępiła fizyczny atak na sędzię. Podkreślono, że „tego typu zachowania są nie tylko naruszeniem nietykalności konkretnej osoby, ale także zamachem na podstawy funkcjonowania państwa". Zgadzam się, że sędzia, jak każdy człowiek, powinien mieć zapewnioną nietykalność. Wydaje mi się jednak, że sądowe farsy jakich czasem jesteśmy świadkami są znacznie bardziej „zamachem na podstawy funkcjonowania państwa” niż rzucenie w funkcjonariusza tego państwa tortem.
Żeby nie było: nie czepiam się tylko sądów. Na tej samej stronie Rzeczpospolitej inna krótka notatka. „Ministerstwo nie zgadza się z NIK”. Ministerstwo sportu oczywiście z opinią NIK, że stracenie na koncercie Madonny kilku milionów złotych było niegospodarnością. Przepraszam, ale jeśli to nie jest niegospodarność, to co nią jest?
Utrzymywanie przywilejów dla górniczych emerytów też nie? Na tej samej stronie artykuł „Ocaleje emerytalny raj”. Wiek emerytalny to dziś 67 lat. Dla górników – niespełna 50 – czytamy. Średnia emerytura górnicza to 3,6 tys. złotych miesięcznie. Pozostali dostają 1,9 tys. Może należy się im, bo płaca takie wysokie składki? Skądże znowu. W 2011 roku podatnicy musieli dopłacić do tych emerytur. 6,5 miliarda złotych. Bardzo łatwo państwo wydaje te ściągnięte z wszystkich pieniądze…
Nie ma się co czepiać? Ludziom się należy? To teraz może Nasz Dziennik. Na pierwszej stronie tekst „Śmierć głodowa przy chorym”. To o odbieranych przez państwo świadczeniach pielęgnacyjnych dla tych, którzy opiekowali się swoimi schorowanymi bliskimi. Opiekujący się rodzicami, współmałżonkiem czy rodzeństwem już go nie dostaną. Gospodarskie podejście, nieprawdaż?
Gazeta Wyborcza za to zajęła się obroną księdza Wojciecha Lemańskiego przed arcybiskupem Henrykiem Hoserem. Ten nie tylko zakazał mu występowania w mediach, ale wszczął procedurę usunięcia go z funkcji proboszcza. Za co? Chyba za to, że ksiądz nie za bardzo zgadza się z nauczaniem Kościoła w kwestii in vitro. To znaczy nominalnie się zgadza, ale w swoich wypowiedziach akcentuje argumenty drugiej strony dzisiejszego światopoglądowego sporu, bo – jak pisze Katarzyna Wiśniewska w swoim komentarzu – używa pojednawczego języka. Przyznam że nie bardzo czuję się kompetentny wypowiadać w sprawie sporu o słowa (po rozstrzyganiu swego czasu takowych na naszym Wiarowym czacie mam do dziś takowych dość). Ale wydaje mi się, że na miejscu ks. Lemańskiego bym uważał. Taki obrońca jak Gazeta Wyborcza to spore zagrożenie…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.